Klauni, głupie dowcipy, setki baloników. Do tego pewnie kolorowa trumna, a zamiast karawanu odjazdowa bryka. Eks-Beatles wyznał, że nie chce, by jego znajomi martwili się tym, że go już nie zobaczą. Mają za to pamiętać, co dał światu i mile wspominać chwile z nim spędzone.
Do tego ktoś musi grać na gitarze, ukochanym instrumencie McCartneya. Gwiazdor uważa, że to dzięki niej rozładowuje wszystkie stresy, a gdy zaczyna grać, czuje się jakby był w innym świecie.