Ceremonia była bardzo kameralna. Uczestniczyła w niej tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele pary. "Chcieliśmy, żeby obyło się bez echa. To był z naszej strony ukłon wobec rodziców, dziadków, rodziny" – wyjaśnia Chojnacki.
Po uroczystej przysiędze, którą złożyli sobie w warszawskim kościele pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, Robert i Ewelina zaprosili gości na przyjęcie do hotelu Hyatt. "Było bardzo przyjemnie. Grał dla nas na żywo świetny zespół. Nawet dziadkowie podrywali się do tańca" – wspomina Chojnacki.
Para poznała się siedem lat temu przez wspólnych znajomych. Nie od razu jednak zaiskrzyło. Każde z nich miało wówczas swoje życie i zobowiązania. Strzała Amora ukłuła ich jednak cztery lata temu. Od tamtej pory świata poza sobą nie widzą. Co ich połączyło?
On - artysta, muzyk pracujący w branży rozrywkowej, ona - twardo stąpająca po ziemi pracownica dużej firmy telekomunikacyjnej. "Przyciągamy się na zasadzie przeciwieństw. Mamy o czym rozmawiać i nigdy nie jest nudno" – opowiada nam pan Robert.
Młoda para jest właśnie pochłonięta urządzaniem swojego nowego domu w jednej z ekskluzywnych podwarszawskich miejscowości. Mają zamiar wprowadzić się do niego już za kilka tygodni. Ale oboje ani na chwilę nie zapomnieli o swoich znajomych, którzy nie uczestniczyli w tym najpiękniejszym dla nich dniu.
"Ponieważ mamy dużo znajomych, to niewykluczone, że zrobimy duże party dla wszystkich przed lub po wakacjach" – obiecuje Chojnacki.