>>>Zobacz hity i wtopy na Telekamerach
Nie wiem, czy to efekt czyjeś głupoty, czy może kryzysu, ale najbardziej prestiżową nagrodę telewizyjną w Polsce sprowadzono do rangi śmiesznej imprezki. Telekamery zawsze urządzano w Teatrze Polskim, a później bankiet w hotelu Victoria... A teraz wash and go - wszystko razem. Zero blichtru i przepychu.
Dotychczas z okazji Telekamer przyjeżdżała do Polski jakaś światowa gwiazda w okresie postroduktywnym ewentualnie u schyłku życia. I to było fantastyczne! Mieliśmy Sophię Loren, która wygląda jak burdelmama z dalekiej prerii, był Jeremy Irons, no i jedna młodsza Andie MacDowell w czerwonej sukience Zienia... Cudnie, bo dane ich było zobaczyć jeszcze przed śmiercią.
Poruszając natomiast temat ubioru naszych gwiazd, to... zupełnie bez szału. Po prostu polskie bida z nędzą. A przecież o randze gali stanowią pojawiające się na niej twarze. Im bardziej wyfiokowane, tym wyższy prestiż. A u nas? Za duże garnitury i sukienki a la druchna, jednym słowem bida z nędzą przez wieś pędzą.