"Nie wyjadę już z Polski. Mam za dużo lat. Nie po to zresztą zostałam mamą, żeby teraz brać tobołek i fundować dziecku i sobie tak olbrzymią zmianę, jaką byłby powrót" - wyjaśnia pani Anna w rozmowie z "Faktem". "To była świadoma decyzja. Zawsze jest coś za coś, ale ja jestem zadowolona i nie żałowałam ani jednego dnia" - dodaje.
Wcześniej jej kariera toczyła się głównie w Niemczech, gdzie przez prawie dwadzieścia lat znana była jako Urszula Winnicki z popularnego serialu. Pozowała również nago do niemieckiego wydania „Playboya”. Wcześniej aktorka nie myślała o opuszczeniu Niemiec. Życie jednak narzuciło jej inny scenariusz.
Decyzja o tym, by zacząć pracować na swoje nazwisko w rodzimym kraju, miała związek z jej rozwodem z prezenterem Krzysztofem Ibiszem. Nowak nie chciała, by ich wspólny syn Vincent cierpiał przez tę trudną sytuację. "Tutaj mieszkam, tu jest tata Vincenta i dalsza rodzina. A tam miałabym tylko plany zawodowe" - wyjaśnia Nowak-Ibisz.
Ale i w naszym kraju powoli staje się popularna. Tuż po powrocie wystąpiła w „Tańcu z gwiazdami”, a potem dostała rolę w serialu TVN „Klub Szalonych Dziewic”, który w marcu wejdzie na antenę. "Jestem zachwycona pracą na polskim planie, w fantastycznym towarzystwie. Wspaniale, że nie muszę wsiadać do samolotu, by po pracy lecieć do Niemiec" - cieszy się pani Anna.
Mimo wszystko daleko jej jeszcze do popularności, jaką miała u naszych zachodnich sąsiadów. Aktorka ma świadomość, że by zdobyć zaufanie widzów, potrzeba czasu. Czeka więc cierpliwie i ma nadzieję, że właśnie tu, w swoim kraju, przyjdzie jej zagrać rolę życia. "Marzy mi się rola podobna do ról Penelope Cruz lub rola matki, na miarę moich doświadczeń życiowych" - kończy Nowak-Ibisz.