Zacznę od kitów bo tak mi łatwiej. Najświeższy? Komisja hazardowa, która zamieniła się w farsę, zanim na dobre powstała. Mam na myśli wykluczenie z niej posłów PiS i próbę przekonania opinii publicznej, że to Kępa i Wasserman stoją za aferą...

Reklama

Kolejny, zupełnie niezrozumiały dla mnie ruch, to próba zmiany wizerunku prezesa PiS. Po co? Jarosław Kaczyński musi pozostać Jarosławem Kaczyńskim. Nie ma sensu na siłę dodawać mu rumieńców. Gdyby Doda przyciemniła włosy, obcięła na krótko i zaczęła twierdzić, że nie jest już blondynką z dużym biustem, to musiałaby poszukać nowych fanów.

Seryjnym kitem były moim zdaniem inicjatywy Polska XXI czy SD. Generalnie, próby wyrwania Polaków z sideł Platformy Obywatelskiej i PiS. Oczywiście, zgodnie z przewidywaniami nic z tego nie wyszło, ale ile się nasłuchaliśmy buńczucznych zapowiedzi...

I na koniec wirtualne wieszczenie Włodzimierza Cimoszewicza jako kandydata na co raz to nowsze urzędy - dla mnie to typowy przykład polskiej tęsknoty za nie wiadomo czym oraz katarska fatamorgana. Nawet dziennikarze widzieli już oczyma duszy turbany,chałaty i góry złota.

Hitem tego roku był dla mnie natomiast (o dziwo!) pomysł Grzegorza Schetyny, żebyśmy zamiast autostrad budowali w Polsce dobre drogi ekspresowe. Ja bynajmniej nie tęsknię za płatnymi drogami i sądzę, że wielu kierowców podziela moje uczucia. Szkoda, że nic z tego akurat nie będzie...

Pozytywnie zapisały mi się w pamięci także wybory do Parlamentu UE. Buzek, Lewandowski, Kolarska-Bobińska, Rosati, Saryusz-Wolski - to hit naszej polityki, że mamy w struktury europejskie taki wkład.

A to, co zaskakuje mnie nieustannie, to bezgraniczna miłość, którą Polacy obdarzyli Donalda Tuska. Chociaż w sondażach widać delikatne spadki, premier nadal czaruje wyborców. Naukowcy twierdzą, że takie uczucie może trwać tylko dwa lata. Jak będzie tym razem, czas pokaże...