>>>Sprzedaż karpi będzie nadzorowana
Czy żal mi tych świątecznych karpi? I to jeszcze jak, aż mi łzy ciekną... Ale jeszcze bardziej boli mnie los tysięcy indyków zjadanych w Stanach Zjednoczonych na Święto Dziękczynienia. Tylko czymże mielibyśmy się w takim razie żywić? Myślę, że skoro coś się hoduje w celach konsumpcji, to trzeba to potem zjeść. A ryby w dodatku są bardzo zdrowe.
Jeśli ktoś nie wie, jak świątecznego karpia zabić, to proponuję zwrócić się o pomoc do byłego ZOMO-wca. Przecież oni dalej w naszym kraju żyją. Dzwońmy do generała Kiszczaka i prośmy o adresy, telefony. Oni za pomocą znanych chwytów szybciutko i fachowo delikwenta uśmiercą, a winę zwalą na tych z pogotowia ratunkowego. Ja dzwonić nie będę, bo u mnie karp sam się zabija... z rozpaczy na mój widok.
Co do tych akcji protestacyjnych i ruchów obrony zwierząt przed świętami to ja rozumiem, że dzieci muszą się jakoś bawić. Z resztą lepiej tak, niż mieliby stać pod budką z piwem. Prawda?