Do budynku na londyńskiej Park Lane, ulicy na której mieszkają sami milionerzy, anarchiści sprowadzili się z całym dobytkiem i zwierzętami. W środku nie było mebli, ogrzewania ani ciepłej wody, ale młodzi ludzie dają sobie radę. Nie mają telewizji, więc rozrywkę zapewniają sobie sami, grając na gitarach.

Nie przejmują się też zbytnio, jeżeli zapomną o wyprowadzaniu psów. Te biegają po piętrach zostawiając za sobą charakterystyczne ślady. Do czasu, aż brytyjski "The Sun" opisał ich przygody w 12-pokojowym domu, właściciel, trzeci na liście najbogatszych Brytyjczyków, nie miał pojęcia, co dzieje się pod dachem jednej z jego kamienic.

Reklama

Mieszkańcy okolicznych domów są oburzeni, że muszą mieszkać obok młodzieżowej komuny, ale do czasu, aż nie zareaguje sam właściciel, są bezradni. Policja nie może anarchistów wyrzucić, bo squat jest na Wyspach legalny, o ile dom był otwarty (nie włamano się do niego), a nic w środku nie zostało zniszczone. Z prawa do zajmowania opuszczonych domów korzysta wielu młodych Brytyjczyków i imigrantów.