Choć serialowi towarzyszyła świetna akcja promocyjna, nieustanne porównywanie produkcji do "Zagubionych" mogło mocno irytować wielbicieli serialu o rozbitkach lotu Oceanic 815. Owe porównania odnosiły dokładnie odwrotny skutek i tym, którzy oglądają "Zagubionych" nałogowo nasuwały jedynie, mówiąc kolokwialnie, pytanie: "z czym do ludzi?", a pozostałym widzom nie mówiły absolutnie nic.
Abstrahując od niefortunnych porównań do "Zagubionych", serial zapowiada się naprawdę dobrze. Przede wszystkim chwała TVN-owi za to, że zrezygnował z charakterystycznej dla produkcji tej stacji cukierkowej stylistyki "Magdy M.", "Teraz albo nigdy", czy "Twarzą w twarz". W "Naznaczonym" nie zawsze (a raczej rzadko) świeci słońce, a ludzie nie wyglądają, jakby byli wyjęci z kolorowej bajki, nie pracują w pięknych biurowcach, a zwykłych szkołach i bibliotekach. Na szczęście!
W "Naznaczonym", zapowiadanym jako serial z gatunku mistery tajemnica rzeczywiście jest. Tajemniczy mężczyzna informujący o "czasie zapłaty" (akurat on przypomina Christana Sheparda z "Zagubionych", który po swojej śmierci regularnie ukazywał się na Wyspie) budzi grozę. Także postać Tadeusza Krala - najpierw zwyczajnego nauczyciela, męża i ojca, a potem człowieka związanego z jakąś mroczną tajemnicą, której najwyraźniej sam nie jest świadom, również przekonuje.
W pierwszych dwóch odcinkach nie zabrakło również wpadek. Dlaczego statek rejsowy nie zawrócił, pomimo fatalnych warunków pogodowych? Jakim cudem wielka ekipa ratunkowa nie odnalazła statku, a Tadeusz Kral płynący przez sztorm rachitycznym kutrem zdołał uratować żonę i dziecko? I skoro już uratował, w tle rozbrzmiewać zaczęła sentymentalna muzyka, to czemu nie zobaczyliśmy wzruszającego spotkania Tadeusza Krala z rodziną?
Drugi odcinek nie pozostawił wątpliwości - to serial dla widzów o mocnych nerwach. Wątek historii córki Staszka mógł był dość wstrząsający - szczególnie dla wrażliwszych widzów.
W drugim odcinku serialu znalazł się również epizod, który bardzo dobrze zapowiada dalszy rozwój fabuły - żona Tadeusza Krala, po tym, jak przeżyła katastrofę zwierza się mężowi, że w czasie sztormu był taki moment, gdy chciała porzucić dziecko i ratować siebie. Kochająca matka, pozytywna postać miewa takie myśli? Realia i charaktery postaci nie są proste i czarno-białe? To rzadkość w polskiej telewizji.
"Naznaczony" nie jest serialem dla wszystkich. Bo takie produkcje po prostu trzeba lubić. A jeśli już ktoś je lubi, pewnie będzie wyczekiwał odpowiedzi na pytanie: w jaką tajemnicę zamieszany jest Tadeusz Kral?