"Dr House" niszczy amerykański system zdrowotny, a w efekcie może nawet doprowadzić go do bankructwa. Jakim cudem?

Przedstawiciele Kaiser Health News obejrzeli jeden z odcinków produkcji ABC i poddali go szczegółowej analizie. Nie spodobało im się, że jednemu pacjentowi dr House zlecił aż 12 najróżniejszych badań (od EKG, poprzez biopsję szpiku, aż po badanie moczu). Badania w fabule wybrane zostały w sposób losowy, a ich koszt wynosiłby około 10 tys. dolarów. Efekt? Pacjenci w amerykańskich szpitalach domagają się podobnego traktowania, co z ekonomicznego punktu widzenia jest niewykonalne. Wniosek? To wina serialu.

Reklama

To nie pierwszy przypadek, kiedy serial wywołuje podobne oburzenie grupy zawodowej, której problemy podejmuje. Niedawno, również w środowisku medycznym sporo zamieszania wywołała nowa produkcja telewizji Showtime, "Nurse Jackie". Serial z Edie Falco w roli głównej przedstawia codzienne życie uzależnionej od leków pielęgniarki, która zdradza męża z jednym z pracowników szpitala i ma zwyczaj dość nieprzyjemnego odnoszenia się do ludzi. W środowisku pielęgniarskim zawrzało.

>>> Doktor House w spódnicy wywołuje skandal

Zjawisko mylenia serialowej fabuły z rzeczywistością jest tak stare, jak same seriale. Jednak czy protestowanie przeciwko serialom, które gromadzą przed telewizorami miliony widzów ma jakikolwiek sens? Na autorów scenariuszy raczej to nie wpłynie, a co najwyżej zwiększy oglądalność "kontrowersyjnych" produkcji.

A z drugiej strony, niejeden z nas jest zdania, że jeśli się leczyć, to tylko w Leśnej Górze, najlepiej u doktora Burskiego. Jeśli poza nią - to tylko u doktora Pawła Lubicza. Tylko czy ktokolwiek traktuje podobne pomysły inaczej, niż mniej lub bardziej udany żart? Dlatego warto włożyć historie o 12 drogich badaniach w celu zdiagnozowania jednej choroby między bajki, zachować nieco dystansu do serialowej rzeczywistości, a z drugiej strony nie oprotestowywać jednych z najlepszych produkcji telewizyjnych ostatnich lat.