W Telewizji Polskiej doszło już do kolosalnych zmian. "Wiadomości" zmieniły się w "19:30", a na ekrany powrócił lubiany przez widzów "Pan Teleexpress", czyli Maciej Orłoś. Pozytywnie ocenia te zmiany Joanna Racewicz, która z TVP rozstała się w 2018 r.

Reklama

Joanna Racewicz broni ekipy "19.30". "Dokonują cudów"

Prezenterka zwróciła ostatnio uwagę na to, jak bardzo zmienił się język i ton przekazywanych w TVP informacji. Nie mniej istotne są, jej zdaniem, także zmiany wizualne.

- Ważne jest to, że już nie ma tego języka, który był w oficjalnym przekazie. Że nie słyszymy już szczucia na innych, na inności, generalnie na przeciwników politycznych. Że zmienił się szyld "Wiadomości" na "19.30", że już nie ma tych osławionych pasków, które przyprawiały o dreszcze, mam wrażenie nawet często tych z drugiej strony – powiedziała Racewicz w serwisie Plejada.pl.

Reklama

Dziennikarka broni też w rozmowie z Plejadą programu "19.30", któremu czasami zarzuca się, że jest "nudny".

- Nuda nam się trochę przyda. Mam wrażenie, bo zacietrzewienie już było, podłość już była, język pogardy i hejtu już był. Swoją drogą, wiem, w jakich warunkach pracują ci ludzie i proszę mi wierzyć, że dokonują cudów, bo to jest chyba kategoria cudu, że ten serwis się ukazuje, że jest jaki jest. Że jest rzetelny i spokojny – chwali Racewicz i podsumowuje: - Niech ten statek trochę osiądzie na spokojnych wodach, niech opadną emocje. Na inne dziennikarstwo mam wrażenie, że przyjdzie czas, chociaż naprawdę to, co jest teraz, idzie w dobrą stronę i oby tak dalej.

Joanna Racewicz rozczula się nad Orłosiem. "Był moim mistrzem"

Byłą prezenterkę "Panoramy" niezmiernie też ucieszył powrót Macieja Orłosia do prowadzenia "Teleexpressu".

- Bardzo mu kibicuję i bardzo się cieszę, że "Pan Teleexpress" wrócił na swój peron, na swoją stację odjazdową. Dla mnie to jest o tyle fajne, przyjemne i budujące, że Maciek swego czasu był moim mistrzem – zdradziła Joanna Racewicz w Plejadzie.

Dziennikarka, która pracę w telewizji zaczynała od stażu właśnie w "Teleexpressie", w rozmowie wręcz rozpływa się nad swoim niegdysiejszym "mistrzem"

- […] wtedy ze swojego poziomu studentki dziennikarstwa na UW patrzyłam na wielką gwiazdę i myślałam: "Boże, żebym chociaż mogła go dotknąć czubkiem palca". Mówię to z perspektywy osoby dorosłej, pamiętającej swoje studenckie marzenia, więc fantastycznie, że po prawie ośmiu latach wszystko powoli wraca do normy – cieszy się Joanna Racewicz.