Największe kontrowersje budzi teleturniej oparty na amerykańskim formacie "The moment of truth". Podjęcie decyzji o jego realizacji poprzedziły długie konsultacje wśród szefów Polsatu. Zasady "Powiedz prawdę" są proste. Prowadzący zadaje podłączonemu do wykrywacza kłamstw zawodnikowi serię osobistych pytań. Niektóre z nich będą bardzo intymne - np. czy zdradziłeś swojego męża, czy masz ochotę na seks z przyjaciółką swojej żony albo czy nie żałujesz, że żyjesz z obecnym, a nie z byłym chłopakiem. Wszystkie pytania będą zadawane przy udziale bliskich uczestnikowi osób: żony, męża, chłopaka czy dziewczyny. Nagradzana będzie jedynie prawidłowa odpowiedź. Jak wysoko - tego władze Polsatu nie chcą ujawnić. W amerykańskiej wersji nagrodą dla zwycięzcy było pół miliona dolarów.
Wiadomo za to, że dla niektórych ten teleturniej reklamowany przez stację jako igranie z własnym życiem może rzeczywiście przynieść przykre konsekwencje. Dla pewnej kobiety, która w amerykańskiej wersji teleturnieju przyznała się do zdrady, udział w programie skończył się rozwodem. Mimo to Polsat broni programu. "Postaramy się zrobić łagodniejszą wersję" - mówi członek zarządu stacji Maciej Stec. "Poza tym w każdym momencie gracz może przecież zrezygnować" - dodaje.
Innym programem budzącym kontrowersje, dzięki któremu Polsat zamierza walczyć z konkurencją, będzie widowisko z gatunku talent show "Fabryka gwiazd". To sprawdzony pomysł będący połączeniem "Idola" i "Big Brothera". W programie wezmą udział wyłonieni w castingu młodzi wokaliści, którzy na wzór słynnego reality show na trzy miesiące zostaną skoszarowani w domu pod Warszawą. Oczywiście ich poczynania za pośrednictwem kilkudziesięciu kamer będą śledzić widzowie. Uczestnicy "Fabryki gwiazd" będą się uczyć śpiewu, zachowania na scenie i przed kamerą. W każdy piątek zagrają transmitowany na żywo koncert. Nagrodą dla nich będzie nagranie płyty z orkiestrą Adama Sztaby. Zwycięzcę wybiorą widzowie wespół z czteroosobowym jury, w którym zasiądzie m.in. Kayah.
Zdaniem ekspertów nowe decyzje programowe kierownictwa Polsatu doprowadzą do jeszcze większego skomercjalizowania telewizji, która schlebiać będzie jeszcze niższym instynktom. "Chodzi o przyciągnięcie masowego widza, który uwielbia podglądanie, intymne zwierzenia i ekstremalne zachowania" - twierdzi medioznawca Krystyna Doktorowicz. "Kiedyś wystarczył filmowy hit i można było bez trudu zgarnąć jedną trzecią widowni, dziś trzeba czegoś więcej. Zwłaszcza że wiosna Polsatowi nie wyszła najlepiej" - dodaje ekspertka i podaje przykład "Gwiezdnego cyrku", który miał być hitem wiosennej ramówki Polsatu. Tymczasem program przyciągnął niewiele ponad 2 mln widzów, czyli dwa razy mniej niż "Taniec z gwiazdami" TVN i w konsekwencji wypadł z ramówki.
Według założeń kierownictwa stacji dzięki zmianom w ramówce Polsat ma na stałe ulokować się na drugim miejscu wśród najchętniej oglądanych ogólnopolskich stacji telewizyjnych. "Oczywiście w grupie widzów między 16. a 49. rokiem życia, czyli najbardziej atrakcyjnych dla reklamodawców" - mówi Maciej Stec.