Nie lubi plastikowych kobiet

Agnieszka Wagner, choć dla fanów jest symbolem seksu, sama do wyglądu wagi nie przywiązuje.

"Gdybym miała na co dzień przejmować się swoimi niedoskonałościami, byłabym kłębkiem nerwów i frustracji. Wierzę w zdrowy rozsądek i umiar we wszystkim, dbałości o ciało nie wyłączając" - wyznaje gwiazda w rozmowie z "Twoim Stylem”. - "Dzisiaj sztuką jest zaakceptować siebie i nie zadręczać obsesją wyglądu. W kryzysowych momentach powtarzam, że świat jest wspaniały również ze względu na swoją różnorodność: są mali, duzi, grubi, chudzi i różni "ładni inaczej".

Aktorka stawia na naturalność - i zapewnia, że skalpelem urody poprawiać nie zamierza!

Reklama

"Mania poprawiania ciała przez usuwanie żeber albo kilkanaście operacji plastycznych z rzędu wydaje mi się chora; jeśli matka wygląda młodziej od córki, to też coś nie tak. Ta tendencja wydaje mi się okropnie amerykańska i plastikowa" - mówi gwiazda. - "Czy nie lepiej zaakceptować, że ciało nie musi być doskonałe? Nawet ciała aktorów. Same ideały na ekranie stają się nudne…".

Reklama

Chciała być bizneswomen

Agnieszka Wagner przed kamerami zadebiutowała w 1988 r. Przed laty nie myślała jednak o karierze aktorki tylko… bizneswoman. I zamiast szkoły teatralnej, ukończyła ekonomię oraz historię sztuki.

Reklama

"Nie ślęczałam nad cyferkami i księgowością. Uczyłam się ekonomii, która ma więcej wspólnego z wyższą matematyką" - wyznaje w jednym z wywiadów. - "W tamtych latach te studia dawały ogromne możliwości rozwoju i kariery zawodowej. Wprawdzie tego nie wykorzystałam, ale nie żałuję, bo to było dla mnie duże wyzwanie. Natomiast historię sztuki studiowałam dla czystej przyjemności".

"Jestem przekonana, że wybrałam trudniejszą drogę, bo, by być uczciwym wobec siebie i widzów, musiałam wielu rzeczy nauczyć się sama - od profesorów, na kursach i prywatnych lekcjach. Choćby dykcji, impostacji czy ruchu scenicznego" - dodaje aktorka. - "Tym samym utrudniłam sobie życie, bo w szkole się to po prostu dostaje. Ale za to mam w dorobku niebanalną drogę zawodową, ukończone dwa kierunki studiów i prywatną satysfakcję intelektualną!"

Aktorka sławę zyskała dzięki roli Poppei w „Quo vadis”. Jako żona Nerona - równie piękna, co zepsuta i wyuzdana - przyprawiła o szybsze bicie serca tysiące widzów… Pamętamy ją także z seriali "Fala zbrodni”, "Pierwsza miłość”, a także "Twarzą w twarz".

„Na dobre i na złe”, odc. 315, niedziela, godz. 17.00, TVP 2