Oboje wyglądali czarująco. Hanna przyszła do studia w eleganckim - ale jednocześnie w doskonale pasującym do luźnych wywiadów - stroju. Tomasz był w świetnie skrojonym garniturze. Byli uśmiechnięci, choć zdawali się trochę stremowani. Nic dziwnego. W końcu dzieci pytały gwiazdorską parę o to, kto gotuje w domu i o plany zawodowe.

Hanna bez ogródek przyznała, że na razie nie ma widoków na żadną konkretną pracę. "Teraz pracuję w kuchni. Można powiedzieć, że siedzę w garach" - zażartowała. Tomasz Lis przyznał jednak, że bardzo smakuje mu kuchnia żony.

"Jeśli chodzi o mnie, to cały czas szukam pracy. Może coś znajdę" - powiedział Lis. Ale wiadomo, że przemawiała przez niego zwykła kokieteria. W końcu taka gwiazda, jak on, nie będzie przecież szukała pracy miesiącami.

Gdy dzieci zapytały parę o prezenty świąteczne, Hania i Tomasz znowu jakby się zmieszali. Stwierdzili, że nie wręczyli sobie żadnych upominków.


Jak to się zaczęło
Jeszcze rok temu Hanna Smoktunowicz opowiadała, że święta spędzi z córeczkami i rodzicami, a o Tomaszu nie wspominała nawet słówkiem. Nic dziwnego, wtedy jeszcze nikt nie domyślał się, że są parą. Długo ukrywali swoją miłość, ale w lecie wybuchła ona w pełni... na łamach kolorowej prasy. Po publikacji zdjęć z ich wspólnych wakacji parze nie pozostało nic innego, jak w końcu pokazać się razem i nie zaprzeczać dłużej, że są razem. Jednak póki co razem nie zdecydowali się opowiedzieć o swoim związku.









Reklama

Koniec i początek

Hanna i Tomasz wyszli chyba z założenia, że czyny są ważniejsze od słów i w październiku w sekrecie pobrali się w Rzymie.

To koniec pewnego etapu w ich życiu, ale i początek czegoś ważnego - początek wspólnego życia. W ich wypadku nie da się jednak zapomnieć o tym, co było i zacząć wszystkiego od nowa. Oboje mają dzieci z poprzednich związków. Tomasz z małżeństwa z Kingą Rusin ma Polę i Igę, a Hania jest mamą Ani i Julii. Razem starają się stworzyć dla dziewczynek ciepły i kochający dom. Nie jest to łatwe, szczególnie dla Tomasza, który na co dzień nie mieszka z dziećmi. Jednak po rozstaniu z Kingą zapowiedział sobie, że będzie walczył o córki. "Miałem jeden cel: stanąć na głowie i na uszach, żeby moje córki nigdy, przenigdy nie miały wątpliwości co do jednej oczywistej rzeczy - ja kocham je absolutnie, one były, są i będą dla mnie ex aequo numerem jeden" - opowiadał w wywiadach.

Reklama

Tomasz chce być blisko
Pola i Iga mają świetny kontakt z ojcem, a całą szóstkę, łącznie z Hanną i jej córkami można spotkać na wspólnych spacerach. Lisowie kupili niedawno dom w Konstancinie, gdzie mieszka także Kinga Rusin z córkami. Plotki, o tym, że zrobili to, aby ją zdenerwować, rozwścieczyła Hannę. "Tomek codziennie zawozi swoje córki do szkoły. Od ponad roku wstaje o szóstej rano, żeby w koszmarnych korkach kilkadziesiąt minut jechać po dzieci. To chyba normalne, że człowiek kochający swoje córki i spędzający z nimi masę czasu nie chce mieszkać na drugim końcu miasta, kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt kilometrów od nich" - opowiadała w wywiadzie, w którym postanowiła sprostować wszelkie nieprawdziwe plotki na ich temat.

Złośliwe plotki, ułożenie spraw z byłymi partnerami, urządzanie własnego gniazdka, kredyt hipoteczny na 30 lat, do tego wszystkiego w tym roku państwo Lisowie musieli stawić czoła problemom zawodowym. We wrześniu prezes Polsatu Zygmunt Solorz-Żak odsunął Lisa od kierowania "Wydarzeniami”, dziennikarz dzień później zrezygnował z pracy w stacji. Reakcja Hanny była natychmiastowa. Tego samego dnia, kiedy Lis odszedł z Polsatu, ona na oczach milionów widzów pożegnała się z „Wydarzeniami”. Oboje tego samego dnia zostali bez pracy.

"Nie mogłam inaczej postąpić ze względu na Tomka" - lojalność wobec człowieka, z którym dzieli się życie, jest wartością fundamentalną. I nie podlega rozważaniom czy dyskusjom - tłumaczyła. - Poza tym, jeśli dziś, w wyniku nacisków politycznych, w "Wydarzeniach” nie ma już miejsca dla Tomasza Lisa, to z pewnością nie ma też w nich miejsca dla Hanny Smoktunowicz.