Gwiazdor TVN opisał na swoim profilu facebookowym nieprzyjemną sytuację, do jakiej ponoć doszło kilka dni temu. Dziennikarza zaczepił na ulicy młody mężczyzna, który wypomniał mu wsadzenie polskiej flagi w kupę w jego programie sprzed lat.
- Za to, że Pan wsadził polską flagę w kupę, jest Pan u mnie skończony na zawsze - miał powiedzieć mężczyzna do Wojewódzkiego.
Ta sytuacja skłoniła showmana do zorganizowania specjalnego "konkursu" celem "nagrodzenia patriotycznej postawy wszystkich tych, którzy widzą rzeczy, których nie ma".
- Każdy kto wyśle mi prawdziwe, oryginalne i nie spreparowane zdjęcie z mojego programu, na którym osobiście wkładam flagę w kupę otrzyma ode mnie: Milion złotych w gotówce. Podatek biorę na siebie. Przez najbliższy rok będę taką osobę woził do pracy, szkoły lub na stadion wybranym przez nią samochodem. Zamelduję ją u siebie w mieszkaniu, umieszczę w testamencie i będę gotował trzy posiłki dziennie - napisał Wojewódzki.
Te warunki oczywiście są niemożliwe do spełnienia. W 2008 roku to nie dziennikarz wetknął flagę w kupę, lecz jego gość, Marek Raczkowski. Gospodarz show jedynie zachęcał rysownika, aby wbił miniaturową flagę w odchody, co ten wykonał.
Odcinek odbił się szerokim echem i wywołał skandal. Zbulwersowany był zwłaszcza były poseł LPR Mirosław Orzechowski, który złożył na Wojewódzkiego doniesienie do prokuratury. W efekcie sąd nałożył na TVN grzywnę w wysokości pół miliona złotych.