Anna Sobańda: Co skłoniło cię do podjęcia roli prowadzącej w programie telewizyjnym?

Marta Żmuda Trzebiatowska: Moja kariera tak naprawdę zaczęła się właśnie od programu telewizyjnego. Jeszcze w trakcie studiów, będąc na II roku prowadziłam audycję w ZigZap należącym do Canal+, która nosiła tytuł „Przymierzalnia” i opowiadał o przymierzaniu się do różnych pomysłów na życie. Później pojawiła się propozycja wytępienia w serialu, po niej kolejna, pierwsza fabuła, pochłonęły mnie zajęcia aktorskie i musiałam zrezygnować z funkcji gospodyni programu telewizyjnego. Dlatego praca przy produkcji "Niepokonane" przypomniała mi trochę początki mojej kariery.

Reklama

W programie "Niepokonane" poznamy dramatyczne opowieści kobiet, które wpadły w sidła swoich oprawców. Czy ty poznałaś już każdą z tych historii?

Tak, poznałam je wszystkie. Przygotowując się do programu, najpierw obejrzałam wszystkie odcinki amerykańskiej wersji. Faktycznie będą to historie delikatnie mówiąc dramatyczne. Pocieszające jest to, że wszystkie kończą się happy endem. Wspólnym ich mianownikiem jest to, że wszystkie bohaterki, mimo iż przyszły traumę, która z pewnością będzie rzutowała na całe ich życie, wykazały niesamowitą odwagę, dzieląc się tymi przeżyciami.

Jak myślisz, co skłoniło bohaterki do opowiedzenia przed kamerą o tak traumatycznych przeżyciach?

Myślę, że to jest rodzaj terapii dla nich samych. Ten program, w moim przekonaniu ma też potencjał edukacyjny. Sądzę że bohaterki opowiadają o swoich doświadczeniach, żeby uświadomić kobiety, jak i kiedy powinny reagować, w jakich sytuacjach powinna nam się zapalić w głowie ostrzegawcza lampka.

Wszystkie bohaterki programu wyszły z tych trudnych sytuacji cało?

Reklama

Tak, stąd tytuł "Niepokonane". Każda z nich wykazała się niesamowitą siłą, determinacją i inteligencją. One tak naprawdę bardzo długo zachowywały się tak, jak oprawca chciał i czekały na odpowiedni moment, w którym stawiały wszystko na jedną kartę i wygrywały dzięki temu życie.

Czy tobie osobiście zdarzyło się kiedykolwiek znaleźć w sytuacji zagrożenia podobnej do tych, które opisują bohaterki programu?

Na szczęście nie. Może dlatego, że w porę zapala mi się ta żółta, ostrzegawcza lampka. To, czego z tego programu się nauczyłam to, że bywają momenty, w których czujemy się niekomfortowo i one już powinny podnieść naszą czujność. Oczywiście miewam takie niekomfortowe sytuacje w życiu. Czasami na przykład bywają to zakochani fani, którzy zbyt długo trzymają mnie za rękę, albo zbyt bardzo potrzebują się przytulić. Na szczęście na razie udawało mi się uniknąć sytuacji ekstremalnych.

Jaką radę dałabyś kobietom, po obejrzeniu tych wszystkich historii?

My kobiety często mamy taki problem, że jak mówimy, że w jakieś sytuacji poczułyśmy się niekomfortowo, to słyszmy, że panikujemy. A bardzo często właśnie jest tak, że ten nasz brak komfortu to sygnał ostrzegawczy i jeśli nie zareagujemy od razu, to może się okazać, że po chwili jest już za późno, a niekomfortowa sytuacja przeradza się w prawdziwe zagrożenie. Nie powinnyśmy przejmować się tym, że ktoś zarzuci nam panikowanie, czy przesadną reakcję, jeśli w jakieś sytuacji czujemy się źle, powinnyśmy jak najszybciej o tym komunikować.

Czy któraś z obejrzanych historii zrobiła na tobie szczególne wrażenie?

Tak, była to historia dziewczyny, która została porwana przez jakiegoś szaleńca. Oprawca trzymał ją na strychu, za dnia zmuszał ją do tego, by grała rolę jego narzeczonej, kochanki, gotowała mu i robiła to, co ludzie robią w związkach. Nocą zaś, zamykał ją w trumnie. Kiedy po dłuższym czasie policjanci weszli do tego domu i znaleźli ją przerażoną na tym strychu, to jeden z funkcjonariuszy po prostu się popłakał na widok tego, w jakim była stanie.

Historie przedstawione w programie, wydarzyły się w Ameryce. Czy na Polki również czyhają takie zagrożenia?

Oczywiście. Moja przyjaciółka Ania Cieślak jest ambasadorką organizacji La Strada, która walczy z handlem kobietami. Dramatyczne historie życia tych kobiet nadałyby się na kilka sezonów takiego programu.

Sytuacje przemocy wobec kobiet zdecydowanie częściej zdarzają się w społeczeństwach, w których nie ma równouprawnienia, w których kobiety są traktowane jako obywatele niższej kategorii. Jak oceniasz w tym kontekście sytuację w Polsce. Czy Polki mogą mówić o pełnym równouprawnieniu?

Nie do końca jestem przekonana, że mamy pełne równouprawnienie. Wydaje mi się, że ten temat w Polsce dopiero raczkuje. Podając takie proste przykłady: zarabiamy dużo mniej niż mężczyźni, mamy dużo trudniejszą sytuację zawodową, chociażby dlatego że rodzimy dzieci co dla pracodawcy często jest problemem. Wiele moich koleżanek stresowało się ciążą, ponieważ obawiały się o swoje stanowiska pracy. Jest szereg takich niedociągnięć w polskim systemie prawnym, w mentalności społecznej, które sprawiają, że jeszcze nie możemy mówić o pełnym równouprawnieniu. Kobiety jednak coraz odważniej mówią o swoich potrzebach, są coraz bardziej świadome. Dobry wzorzec idzie do nas z zachodu, gdzie kobiety dużo więcej sobie wywalczyły. Myślę jednak, że w Polkach też tkwi olbrzymi potencjał i na pewno będzie lepiej.

Czujesz się feministką?

Nie, zdecydowanie nie. Nie wiem też do końca, co to tak naprawdę znaczy w dzisiejszych czasach "być feministką". Mam wrażenie że obecnie, to pojęcie zostało nieco wypaczone i feminizm kojarzy się z grupą krzyczących kobiet w spodniach, które w ogóle nie przypominają kobiet. Nie są to dobre skojarzenia. Na pewno jestem silną kobietą, która walczy o swoje prawa i nigdy nie chce być gorsza od mężczyzn. Ja już jako mała dziewczynka wiedziałam, że jako kobieta będę miała trudniej w życiu i muszę się dwa razy więcej napracować, żeby dojść tam, gdzie mężczyzna.

Czyli chcesz być ambasadorką walki o prawa kobiet, ale nie feministką?

Dokładnie tak.

Marta Żmuda Trzebiatowska - polska aktorka filmowa, serialowa i teatralna. Widzowie znają ją z takich produkcji, jak "Nigdy w życiu", "Ciacho", "Śluby panieńskie, "Och Karol 2", "Julia" czy "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć". 18 maja na antenie kanału ID zadebiutuje program "Niepokonane", w którym Marta Żmuda Trzebiatowska będzie pełniła rolę gospodyni.