Finansowany przez ITI kanał Religia.tv przestanie produkować programy ońcem tego roku. Prezentowane przez jakiś czas mają być jeszcze powtórki programów. Cały zespół stacji zostanie jednak zwolniony.

W związku z tym dyrektor programowy Religia.tv Szymon Hołownia wystosował specjalne oświadczenie, w którym pisał m.in., że redakcja kanału to najlepszy zespół, z jakim było mu dane pracować.

Reklama

Dziennikarz wskazał też jedyny adres, pod który należy kierować pretensje dotyczące upadku stacji. Miał na myśli "polski instytucjonalny Kościół", o którym Hołownia pisze: Przez tych pięć lat zachowywał się wobec nas, swoich naturalnych sojuszników (wykonujących bez żadnych dotacji pracę katechetyczną, broniących Kościoła przed nierozumnymi atakami), jak naburmuszone dziecko, które trzeba obłaskawiać, przepraszać, dopieszczać i sto razy na dzień udowadniać, że nie ma się złych intencji.

Hołownia podkreśla, że nie chodzi mu o wsparcie finansowe, a raczej duchowe. Tymczasem przez cały czas naszego istnienia jeden (słownie: jeden) biskup publicznie bąknął coś o pożytecznej roli religia.tv w medialnym krajobrazie. Na porządku dziennym mieliśmy hece z biskupami, którzy zabraniali księżom przychodzić do naszych programów, bo my "niszczymy Kościół atakując ojca Rydzyka" - napisał dziennikarz. Dodał, że zna biskupów, którzy nieoficjalnie przyznawali w rozmowach z nim, że sympatyzują ze stacją, ale nie pokażą się na jej antenie. Nie chcieli bowiem - wedle dziennikarza - narażać się na nieprzychylną reakcję ojca Tadeusza Rydzyka, twórcy Telewizji Trwam.

Swoim niegodnym pasterzy lękiem autoryzowali wygłaszane przezeń na nasz temat bzdury. Teraz część z nich potajemnie przyniesie kwiaty na nasz pogrzeb. Większość odetchnie jednak z ulgą, bo bez zbędnych stresów będzie mogła przeglądać się w nadawanym z Torunia lustrze. Będzie miała to, co chce - telewizję skrojoną na miarę swoich wizji oraz potrzeb - podsumował Hołownia.