Spodziewała się pani, że udział w show "X Factor" wywoła u pani takie emocje?
Kompletnie nie. Sądziłam, że w sędziowaniu chodzi jedynie o merytoryczne ocenianie możliwości danej osoby, że tam nie ma miejsca na jakiekolwiek emocje. Ale tak się nie da, bo gdy wychodzi na scenę człowiek, który ma kilkanaście lat i zaczyna śpiewać tak, jakby robił to od lat dwudziestu, to po pierwsze czułam zazdrość (śmiech), a po drugie, ma się ochotę porwać tego człowieka w ramiona, by uzmysłowić mu jak wielki talent posiada. Naprawdę większość z tych ludzi, nie miała zielonego pojęcia o swoim niebywałym wręcz głosie. Nie wierzyli w swoje możliwości i w samych siebie.
Ale na pewno byli i tacy, którzy talentu nie mieli. Co wtedy?
Generalnie nie należę do osób srogich, ale jestem szczera. Mówiłam co myślę, ale nie maltretowałam ich i nie beształam. Na tych pierwszych eliminacjach nie miałam z tym większego problemu. Potrafiłam powiedzieć, że coś mi się nie podoba, że ktoś po prostu nie potrafi śpiewać. Problemy pojawiły się dopiero przy drugim etapie. Wtedy, gdy z wyłonionych przez nas osób trzeba było z kogoś zrezygnować, bo miejsc jest mało. A program ma swoje zasady, których musimy przestrzegać. I to było niełatwe.
Zdarzały się w jury ostre kłótnie?
Oj przy ostatnim etapie... tak. Dyskusje były gorące (śmiech).
W spotach zapowiadających show widać pani łzy i wzruszenie Czesława. Kuba był cały czas twardy?
Zawsze mówiłam, że Kuba jest nie tylko bardzo inteligentnym mężczyzną, ale i wrażliwym. Nie od dziś wiadomo, że większość facetów niechętnie przyznaje się do emocji i Kuba na pewno się do nich zalicza. Ale widziałam kilka razy i u niego wzruszenie. Chował się za swoimi okularami, ale ja widziałam!
A co ten program da pani?
Myślę, że bycie mentorem, czy opiekunem grupy wokalistów, którzy stawiają swoje pierwsze kroki na scenie, to taka transakcja wiązana. Służę im radą, pomocą, ale i widzę ich świeże jeszcze spojrzenie na wiele rzeczy w muzyce. I tak razem możemy się rozwijać i wzajemnie uczyć.
Nie boi się pani porównań do poprzedniczki?
Nie, bo nie widzę w tym większego sensu. Jesteśmy dwiema zupełnie różnymi osobami, więc każda z nas dała czy w moim przypadku da, od siebie coś innego.
Program jest bardzo absorbujący, znajdzie pani czas na pracę nad swoją karierą?
Wszystko mam zaplanowane tak, by znalazł się czas i dla mnie. Inaczej nie zgodziłabym się wziąć udziału w programie. Mój grafik jest obecnie dość napięty, żyję między Londynem a Warszawą. Teraz szykuję bardzo duży koncert w Anglii, więc tak naprawdę jestem tu tylko na chwilę i zaraz znowu zmykam do Londynu. Poza tym promocja mojej płyty trwa w kilku krajach europejskich, więc przede mną wiele pracy.
A gdzie czas na odpoczynek?
Oj tam… Ja tak bardzo się cieszę ze swojej płyty, z tego że koncertuję, że znalazłam swoich odbiorców, że nie potrzebuję teraz odpoczynku tylko działania. Muzyka mnie napędza, jest sensem mojego życia, więc nie potrzebuję teraz wakacji. Cieszę się z każdego koncertu, a po udanym koncercie czuję się bardziej zrelaksowana niż po dwóch tygodniach lenistwa.
Doda powiedziała o pani: "artystka wszechstronna"
Nie powiem, było to dla mnie zaskoczeniem, choć oczywiście niezwykle miłym. Bardzo szanuję Dodę i to, co robi. Poznałyśmy się przy programie „Gwiazdy tańczą na lodzie” i zawsze miałyśmy fajny, ciepły kontakt. Śledziłam jej karierę i trzymałam za nią kciuki. Bardzo się cieszę, słysząc takie pozytywne słowa od koleżanki z branży.
Wróci pani do Polski?
Nigdy nie mówiłam że wyjeżdżam na dobre!