Był gospodarzem programów: „Po prostu pytam” w TVP 1 oraz „Bóg w wielkim mieście” i „Ludzie na walizkach” w Religia.tv. Jako dziennikarza możemy też oglądać go w "Dzień Dobry TVN", gdzie prowadzi przegląd prasy. Hołownia jest też autorem wielu książek – jego „Monopol na zbawienie”, „Kościół dla średniozaawansowanych”, „Tabletki z krzyżykiem” stały się prawdziwymi bestsellerami.

Reklama

Ale Szymon Hołownia to nie tylko poważny katolicki dziennikarz, ale także szalony showman. Jest wraz z Marcinem Prokopem współgospodarzem programu „Mam talent”. Kiedy dziennikarz przyjął propozycję poprowadzenia pierwszej edycji show, wyznał wtedy szczerze: "Jest we mnie od czasu do czasu potrzeba powygłupiania się i porobienia również lżejszych rzeczy. „Mam talent” daje mi ku temu okazję. Stanowi tym samym odskocznię od moich dotychczasowych zainteresowań" – powiedział w jednym z wywiadów. Hołownia podkreśla też, że ogromną zaletą show jest jego naturalność i normalność. "Program opowiada przecież o zwykłych ludziach takich jak my wszyscy. I co ważne – nie są oni przedstawicielami jednego talentu, jak np. uczestnicy „You can dance – Po prostu tańcz!”. W „Mam talent” jednak osoba śpiewa, druga tańczy, jeszcze inna dokonuje przedziwnych akrobacji czy żongluje" – powiedział jakiś czas temu.

Teodor Klepczyński / newspix.pl

Dziennikarz przyznaje, że bardzo podziwia uczestników programu. "Chcą odkryć przed komisją, publicznością zgromadzoną w studiu i telewidzami kawałek siebie, swojego talentu. Nie są naładowani parciem na szkło, robieniem kariery czy też koniecznością zaistnienia poprzez telewizję, czego się właściwie obawiałem. Widać, że spora ich część to osoby, dla których najważniejsza jest, poza oczywiście główną nagrodą – 100 tysiącami euro, także dobra zabawa" – powiedział.

Szymon Hołownia podkreśla jednak zawsze, że choć praca showmana daje mu ogromną satysfakcję, to najważniejsze jest dla niego pisanie książek i działalność w katolickim nurcie dziennikarstwa. Jako dziennikarz nie chce być jednak zaszufladkowany. "Kościół, wiara to rzeczywistość, która jest mi najbliższa i cieszę się, że mogę o tym mówić i pisać, że komuś to jest przydatne. Z drugiej strony staję na głowie i rękach by nie dać się zaszufladkować formalnie, dlatego nie pracuję w mediach konfesyjnych, staram się być w mediach świeckich. Dlaczego? Bo mam wrażenie, że tam w działce, którą się zajmuję jest znacznie więcej do zrobienia, mogę dotrzeć do ludzi, do których inaczej nigdy bym nie dotarł" – powiedział.

Aleksander Majdański / newspix.pl

>>>Czytaj także: Ona dba o stylizację gwiazd w "TzG"