Kiedy w lipcu 2007 roku niszowa amerykańska telewizja AMC rozpoczęła emisję serialu "Mad Men" o nowojorskim świecie reklamy lat 60., wykształceni Amerykanie wiedzieli już, jak chcą spędzać wieczory przez najbliższe tygodnie – na oglądaniu serialu i dyskusjach o nim.
"Mad Men" to skrót od "Madison Avenue Men", czyli "mężczyzn z Madison Avenue" na Manhattanie, przy której znajdowały się w latach 60. agencje reklamowe. Była to epoka wielkiego rozwoju tej branży – reklamy zaczynały władać wyobraźnią masową, a ludzie tacy jak główny bohater, dyrektor kreatywny Don Draper, byli uważani za kogoś na pograniczu artystów i biznesmenów. W społeczeństwie był to także czas poprzedzający rewolucję hipisowską, a w polityce okres, w którym wysyłano żołnierzy na wojnę w Wietnamie. Kobiety zaś nosiły dystyngowane koki oraz płaszczyki `a la Jacqueline Kennedy.

Pilot mimochodem

Weiner urodził się w 1965 roku, więc nie znał tych czasów z własnego życia. Zaczęły go fascynować jako epoka młodości jego rodziców. W inteligenckiej rodzinie z Baltimore, z której pochodzi, czytało się książki i namiętnie oglądało filmy. Młody Matt nasiąkał zainteresowaniami swoich rodziców, wcześnie wiedział, że chce studiować literaturę i film. "Mad Men" zaczyna się w 1959 roku – roku, w którym jego rodzice wzięli ślub.
Reklama
Jego droga do sukcesu nie była krótka. Po studiach filmowych terminował jako anonimowy autor dowcipów do telewizyjnych sitcomów. Był na utrzymaniu żony prawniczki, z którą ma czterech synów. Podczas pracy przy jednym z seriali w 2000 roku napisał pilota "Mad Menów" i pokazał go Davidowi Chase’owi, producentowi "Rodziny Soprano"", serialu, który święcił wtedy pierwsze triumfy. Kiedy Chase przeczytał scenariusz, był pod wrażeniem. – To było dokładnie to, na co się czeka – żywe, z czymś nowym do powiedzenia – mówił gazecie "New York Times". Nie znaczyło to jednak, że "Mad Men" kiedykolwiek powstaną, ale świadczyło o tym, że Weiner ma talent i może zostać scenarzystą, a potem jednym z producentów "Rodziny Soprano". Serial ciągnął się do 2007 roku, Weiner otrzymał za pracę przy nim dwie nagrody Emmy. Wciąż jednak marzył, żeby zrealizować "Mad Men"". Projekt najpierw został odrzucony przez stację HBO, w której powstawała "Rodzina Soprano", potem także przez innych. Dopiero po latach serial postanowiła zrealizować telewizja AMC, która nigdy dotąd nie brała udziału w podobnym przedsięwzięciu.



Facet jak gąbka

Weiner trafił w czuły punkt – Amerykanie są nostalgiczni i kochają swoją historię, a on opowiedział ją tak, jak się opowiada o młodości własnych rodziców – z mieszaniną czułości i współczucia. Zdjęcia są pełne tęsknoty, a w duszach bohaterów kłębią się demony, które poruszają widzów z pokolenia ich dzieci. Poruszają nie tylko dlatego, że pozwalają im współczuć, lecz także dlatego, że są aktualne.
Autor bowiem prowokacyjnie dotyka tematów, które do dzisiaj rozpalają opinię publiczną, i pokazuje ich historyczne wcielenie. Wiele scen napisanych jest tylko po to, żeby pokazać – a zdaniem niektórych, nieco przerysować – rasizm, antysemityzm, seksizm, homofobię społeczeństwa lat 60. Nad faktografią do serialu pracował sztab researcherów, ale również sam jego twórca ma oko i ucho do szczegółu. – Zawsze byłem gąbką, jestem nadal. Ludzie opowiadają mi swoje historie, a ja komentuję "To moje!" – mówił w jednym z wywiadów dla "New Yorkera".
Amerykanów, przyzwyczajonych do poprawności politycznej w kinie, szokuje obraz ich kraju, w którym Murzyni występują wyłącznie jako windziarze i nianie. W społeczeństwie szalejącym na punkcie emancypacji przeraża wizerunek kobiet dzielących się na dwie kategorie – żon zajmujących się domem, sfrustrowanych i zdradzanych, oraz kobiet pracujących, które mogą liczyć wyłącznie na stanowiska sekretarek, a na co dzień znoszą awanse erotyczne kolegów oraz inne upokorzenia. Kiedy jedna z głównych bohaterek, Peggy, wykazuje się inteligencją w kwestii haseł reklamowych, jej koledzy komentują: – To było tak, jakby pies zaczął grać na fortepianie.
Kolejnym talentem Weinera są bowiem doskonałe dialogi. – Kochałem "Rodzinę Soprano", ale nie każdy problem można rozwiązać przez morderstwo. Kiedy nie ma zbrodni, okazuje się, że rozmowa to jedyne, co zostało – mówił gazecie "New York Times". O ile bohaterowie filmów hollywoodzkich rekrutują się przeważnie z trzech – czterech typów ludzkich, o tyle Weiner zrobił coś innego – wrócił do ambicji autorów realistycznych powieści psychologicznych: pokazać życie w jego różnorodności.



– Jestem bardzo rozczarowany modelem biznesowym, który sprawił, że filmy są dziś tak strasznie nieatrakcyjne. Nie mogę już patrzeć na kino, w którym spotyka się tylu utalentowanych ludzi i na które wydaje się tyle pieniędzy, a efekt jest mdły, pozbawiony życia, ograny, sztuczny. Nie jestem superbohaterem, to mnie nie interesuje. Byłoby w porządku, gdyby superbohaterowie stanowili jakiś odłamek rozrywki, ale nie mogą być wszystkim – mówił.

Panorama Ameryki

O tym, że widzowie czuli podobnie, świadczy oszałamiający sukces serialu. "Mad Men" dostali 4 Złote Globy i 13 nagród Emmy oraz dwie nagrody Writers Guild of America za najlepszy nowy serial oraz za serial roku. Wielu krytyków uważa, że to najlepsza – obok "Rodziny Soprano" – panorama społeczeństwa amerykańskiego w historii telewizji. Dziś wszyscy z zapartym tchem czekają, że kanał AMC porozumie się z firmą producencką i Weiner będzie mógł podpisać kontrakt na piąty sezon. Powinien on pojawić się już w lipcu, ale negocjacje na wysokich szczeblach ciągle nie mogą się skończyć. – Kiedy jakieś przedsięwzięcie odniesie sukces, pojawia się wiele osób, które chcą uszczknąć coś z tego dla siebie – wyjaśnia Weiner. On sam nie może się doczekać powrotu do pracy. – Dalsze losy bohaterów będą dla widzów prawdziwą ucztą – zapowiada.
Tymczasem sława "Mad Men" rozprzestrzenia się na inne kraje. Ostatnio Weiner był w Paryżu, żeby odebrać order za zasługi dla kultury. A wykształceni trzydziestolatkowie dyskutują dziś o stworzonym przez niego serialu tak, jak ich rodzice spierali się o francuski egzystencjalizm.
MAD MEN | sezon 4 | od 3 marca na kanale Fox Life