Budżet w wysokości 40 milionów dolarów, 83 aktorów (w tym sam Donald Sutherland), 6 tysięcy statystów, 300 specjalnie uszytych kostiumów, do tego scenariusz oparty na książkowym bestsellerze Kena Folletta z 1989 roku oraz Ridley i Tony Scottowie jako producenci. Mając takie zaplecze, sztuką byłoby zepsuć film. Na szczęście tak się nie stało i w efekcie podróż do średniowiecznej Anglii wciąga od pierwszych minut.
Akcja rozgrywa się w XII wieku. Nie zostawiwszy męskiego potomka, umiera król Henryk I. Anglia nieuchronnie zmierza ku wojnie sukcesyjnej. Korzystając z poparcia Kościoła, na tron wstępuje bratanek monarchy, Stefan z Blois. Wyznaczona na to miejsce przez Henryka jego córka Matylda ucieka do Francji i tam planuje przejęcie władzy. W polityczną intrygę wplątuje się kamieniarz Tom Builder. Zostaje szefem budowy monumentalnej gotyckiej katedry w fikcyjnym miasteczku Kingsbridge.
W serialu najbardziej wciąga obraz codziennego życia ludzi średniowiecza. Toczy się ono przede wszystkim wokół targowiska. Na potrzeby filmu wyczarowali je w pobliżu Budapesztu na 20 tysiącach metrów kwadratowych specjaliści od scenografii.
Jest tu kilka sprawnie zrealizowanych sekwencji bitewnych. Są też mocne sceny niezwiązane z walkami, na przykład z sądu nad czarownicą. Ta podczas rozprawy uwalnia się, po czym sika na duchownego i wbija mu nóż w serce.
Dobrą pracę wykonali aktorzy. Na planie zobaczymy m.in. laureata Złotego Globu za serial "Deadwood" Iana McShane’a, Matthew Macfaydena ("Duma i uprzedzenie"), Rufusa Sewella ("Mroczne miasto"), Hayley Atwell ("Sen Kasandry"), a w drugoplanowej roli wspomnianego Donalda Sutherlanda. Wadą serialu jest długość odcinków. Gdyby dwugodzinny materiał skondensować do półtorej godziny, na momenty nudy nie byłoby miejsca. Mimo to "Filary ziemi" wciągają jak każdy dobrze zrobiony film mieszający historyczną prawdę z przygodą – "Rzym" czy serial o Robin Hoodzie z Michaelem Preadem.
FILARY ZIEMI | Canal+ | poniedziałek, godz. 21.00