– Dobry serial zwraca się już pod koniec premierowej emisji, powtórki to czysty zysk – mówi Zbigniew Badziak, szef działu reklamy TVP. Najlepszym tego przykładem jest „Ranczo”. Serial miał liczyć 4 części, ale jego twórcy ugięli się pod naciskami fanów i władz TVP. Menedżerowie z gmachu przy Woronicza nie mogli zrezygnować z pozycji, która przy kosztach 400 – 500 tys. zł za odcinek przynosi olbrzymie zyski. Wpływy z reklam też były większe. „Ranczo” do tej pory powtórzono cztery razy i jak wynika z danych Nielsen Audience Measurement, TVP mogła zarobić na tym 120 mln zł. Odcinki powtórkowe oglądało o 2 mln widzów więcej niż premiery.
– To dane cennikowe, rzeczywista kwota jest niższa, bo stacje oferują reklamodawcom rabaty sięgające nawet 50 proc. – zaznacza Krzysztof Nożyński, analityk rynku mediów z ANM.
Ale nawet uwzględniając rabaty, zarobek TVP jest duży. Dlatego piąta seria Rancza ma być gotowa pod koniec listopada. Ekipa pracuje już od trzech tygodni.
Koszty produkcji tasiemców są różne – od 150 tys. („Świat według Kiepskich”) do nawet 700 – 800 tys. za odcinek („Ekipa”, „Oficer”, „Tajemnica twierdzy szyfrów”). Ale nawet jeśli budżet jest wysoki, nie ma problemu z jego zbilansowaniem. Zwłaszcza że pieniądze z reklam to niejedyny zarobek.
Zanim ekipa tytułu wejdzie na plan, pieniądze można pozyskać od sponsora. Słono płacą nie tylko producenci samochodów czy proszku do prania. 800 tys. na reklamę w serialu gotowa jest zapłacić Łódź.
Przed telewizyjną premierą można też zarobić w sieci – pozwalając internautom wykupić odcinek, a po zakończeniu telewizyjnej emisji sprzedać tytuł na DVD.