Trzy pilotowe, 45-minutowe odcinki "Dylematu 5" nakręcił Grzegorz Warchoł, który grał dziennikarza telewizyjnego w trzech odsłonach "Alternatywy 4". Ostatnio widać go było jednak w słabszym repertuarze: wystąpił w bardzo kiepskim "Czasie surferów", a po drugiej stronie kamery maczał palce w takich knotach jak "Lepiej być piękną i bogatą" (producent) czy serialach "Bulionerzy" i "Dziki" (reżyser).

"Dylematu 5" przejął po Wojciechu Smarzowskim, autorze słynnego "Wesela", który jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć rozstał się z projektem.

"Dołączyłem do ekipy w ostatniej chwili" - wyjaśnia Warchoł. - "Ale pomysł, którego motorem był Janusz Płoński, scenarzysta <Alternatywy 4>, narodził się bardzo dawno. Poza trzema nakręconymi odcinkami w telewizji złożone są scenariusze dziesięciu następnych" - dodaje.

Z trzyosobowej ekipy scenarzystów "Alternatywy 4" (Płoński, Rybiński, Bareja) tylko Płoński bierze udział w produkcji nowego serialu.

"Kiedy zaproszono mnie do pisania <Dylematu 5>, odmówiłem z kilku powodów" - mówi Maciej Rybiński. - "Nie da się dziś zamknąć całej Polski w jednym mrówkowcu. Polacy są teraz inni, wzbogacili się, nie tylko finansowo, ale także pod względem stylu życia. Po drugie, moje wątpliwości miały naturę etyczną: to było bardzo autorskie dzieło Stanisława Barei, bez niego nie można tego powtórzyć."

"Naszym zamysłem nie było podrabianie Barei" - odpiera zarzuty Rybińskiego Warchoł. - "Wolałbym nie nazywać naszego filmu kontynuacją. Naszym pomysem było pokazanie ludzi, których przemiany ustrojowe mocno uderzyły po głowie. Nasz serial to rzecz o polskim nieudacznictwie."

W kuluarach telewizji od dawna mówi się, że poprzedni prezes TVP próbował nie dopuścić do emisji "Dylematu 5", do czego zobowiązywała telewizję umowa z producentami serialu. Ostatecznie film zostanie wyemitowany w majowy weekend, a o jego dalszych losach zdecyduje głosowanie widzów w audiotele.