Przed kamerami opowiadają swoje historie - dowiadujemy się, co się stało z nimi po transformacji. Ewa, dorabiająca kiedyś jako striptizerka, mówi: "Za PRL-u się rozbierałam, teraz śpiewam", a strażacy dorzucają do kamery: "Dzisiejsza akcja jest sponsorowana przez firmę Fun & Fire, producenta fajerwerków i sztucznych ogni". Boki zrywać!

Jeszcze gorzej, gdy zaczynają opowiadać dowcipy. Poziom całości dobrze oddaje jeden z nich, kiedy pan Balcerek wyjaśnia, na czym polega różnica między alternatywą a dylematem: "Wchodzi pan do agencji towarzyskiej, a tam cztery alternatywy: ruda, czarna, blondyna i siwa. Nie wie pan już co wybrać i wtedy zaczyna się dylemat". Widz też ma wtedy dylemat. Wyłączyć telewizor teraz czy za chwilę.

Bo dalej nasi bohaterowie wprowadzają się do nowego pięknego lokum, które ma jeden mankament: piekielne zadłużenie, którego nie są w stanie spłacić. Rozwiązaniem będzie wejście w układ z niemiecką siecią supermarketów Mega Hit. A wszystko obiecuje załatwić nowy gospodarz domu, a właściwie przewodniczący wspólnoty mieszkaniowej, Jan Pokorny (uśmiechnięty jak w reklamie pasty do zębów Tomasz Sapryk).

Reanimując stare ograne dowcipy, jak z "Kiepskich", chciano zrobić hit na miarę "Alternatywy 4". Nie wyszło. Z najbanalniejszego powodu. Każdy czas zasługuje na własną satyrę, a nasze barwne czasy próbuje się nieudolnie załatwić odgrzewanym kotletem z PRL-u, który już chyba wszystkim stoi w gardle.


"Dylematu 5"
1, 2, 3 maja, godz. 20.20, TVP1