"Gotowe na wszystko 6"
FOX Life, niedziela, 21 lutego, godz. 20.05
Byłaś rozczarowana, czytając w scenariuszu, że nie poślubisz Mike’a Delfino?
Dana Delany: Dowiedziałam się o tym tydzień przed rozpoczęciem zdjęć do nowego sezonu i byłam w szoku. Naprawdę myślałam, że to będę ja. A potem okazało się, że na tym nie koniec niespodzianek, bowiem moja bohaterka przejdzie jeszcze załamanie nerwowe. Mam jednak nadzieję, że będzie to tylko chwilowe szaleństwo. Myślę, że każdy z nas został kiedyś porzucony. Tracisz wtedy instynkt, zaczynasz wariować i nie panujesz nad tym. Rozczarowanie Kathrine było tym większe, że prawie spełnił się jej sen o szczęśliwym małżeństwie.
W szóstej serii będziemy więc oglądać Kathrine Mayfair balansującą na krawędzi...
I właśnie na tym, że nigdy nie wiadomo, co za chwilę zrobi, polega cała zabawa z Kathrine. Ku mojej i, mam nadzieję, widzów uciesze, ponieważ trochę ich potrzymamy w napięciu.
Ze swoimi sekretami wydajesz się doskonale pasować do pozornie idealnego Wisteria Lane. Fani „Gotowych na wszystko” polubili twoją bohaterkę?
Z tym jest różnie. Spora grupa widzów w ogóle nie przepada za Kathrine. Przeciwnie, chcieli, by Susan i Mike byli razem. Nie mam nic przeciwko temu, bo w naszym serialu najlepsze jest właśnie to, że każdy znajdzie coś dla siebie. Poza tym fajnie jest być prowokatorem. A moja postać, choć taka chłodna i wciąż sprawia innym problemy, gdzieś w środku jest samotną i smutną osobą, głęboko skrywającą swą wrażliwość.
Pod koniec piątego sezonu pożegnaliśmy Nicollette Sheridan w roli innego złego ducha Wisteria Lane – Edie Britt. Myślisz, że jej odejście może zaszkodzić serialowi?
Postać Edie i sama Nicollette to prawdziwe ikony, klasyczne przykłady femme fatale. Niewiele jest dziś takich kobiet, więc bardzo trudno ją będzie zastąpić.
Zawsze chciałaś być aktorką?
To zabawne, ale jako dziecko marzyłam, by zostać detektywem lub agentem FBI. Może dlatego, że dorastając, czytałam powieści Johna B. McDonalda, Rossa Macdonalda oraz Hammetta. Strasznie lubiłam kryminały i kocham je po dziś dzień. Jestem zagorzałą fanką książek mego przyjaciela Michaela Connellego. Aktorstwo ma w sobie coś z pracy prywatnego detektywa – wykonując ten zawód, musisz grać różnych ludzi, prowadzić dochodzenia, mieć w sobie chęć poznania człowieczej natury. Co ciekawe, ostatnio sama byłam zmuszona wynająć detektywa.
Dlaczego?
Ktoś podszywał się pode mnie na portalu Facebook. Problemem było to, iż wszyscy znajomi myśleli, że to ja. Tak więc komunikowali się z tą osobą, przesyłali jej zdjęcia itp. Sprawa wydała się przez przypadek. Pewnego dnia zadzwonił mój dawny kolega i zostawił wiadomość: jakie ci przesłać zdjęcia? Odpowiedziałam: o czym ty mówisz? Rozpoczęłam śledztwo i okazało się, że na Facebooku istnieje strona z moim nazwiskiem. Musiałam się dowiedzieć: kto i po co udaje, że jest mną?
Często korzystasz z dobrodziejstw technologii?
O tak, z wielu. Wszystko robi się teraz przez internet. Tak jakby się ciągle przebywało na planie „The Man from U.N.C.L.E.” (amerykańskiego serialu szpiegowskiego z lat 60. – red). To wszystko, o czym marzyłam jako dziecko.