Główną bohaterką serialu jest Tara, żona i matka dwójki dzieci. Nie byłoby tu nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że Tara cierpi na rozszczepienie jaźni. To oznacza, że tylko czasem bywa sobą, a poza tym ma trzy inne wcielenia. Pierwszym z nich jest nastoletnia T., ubrana w młodzieżowe ciuszki córki Tary, z obowiązkowymi stringami wystającymi zza spodni. Jest szalona, nieodpowiedzialna i całkowicie nieobliczalna. Ma dostęp do kart kredytowych Tary, mieszka w jej domu, pozostali członkowie nie są w stanie nad nią zapanować – a to nie wróży niczego dobrego. Drugim wcieleniem jest nieustępliwa, perfekcyjna pani domu Alice – ona do złudzenia przypomina Bree z „Gotowych na wszystko”. Jest jeszcze Buck - nieokrzesany mężczyzna, który nie stroni od alkoholu, papierosów (Tara jest niepaląca) i… kobiet. We wszystkie postacie wciela się Toni Colette (za rolę, a właściwie role we „Wszystkich wcieleniach Tary” aktorka otrzymała Złoty Glob). Wygląda to tak, że na początku odcinka widzowie nie wiedzą, czy zobaczą Tarę, T., Alice, czy Bucka. Później nie jest lepiej – nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi przemiana. Trzeba przyznać, że Toni Colette spisała się w serialu znakomicie. Całość również wypada bardzo dobrze. Niby mamy tu prostą historię obyczajową z klasycznymi problemami dzieci bohaterki, jej relacji z mężem i zawsze obecną w ich domu siostrą Tary. Tyle tylko, że życie ich wszystkich zdeterminowane jest przez Tarę, jej przemiany i pozostałe osobowości. Sytuacja nie do pozazdroszczenia, ale za to ogląda się świetnie. W pierwszym odcinku zobaczymy samą Tarę, oraz T. i Bucka. Ta prezentacja postaci wciąga i aż chce się poznać kolejne. „Wszystkie wcielenia…” zostały określone jako serial komediowy i to jest klasyfikacja mocno dyskusyjna. Niby jest lekko, czasem zabawnie, ale chociaż rodzina Tary zdaje się nieźle sobie radzić z nietypową sytuacją, nie sposób nie poczuć zmęczenia głównej bohaterki ciągłymi przemianami i jej zagubienia. Jeśli to komedia, to zupełnie nowego typu, nie ma nic wspólnego z sitcomami ze śmiechem z offu i niezbyt wyszukanymi gagami. Tyle tylko, że „Wszystkie wcielenia…” są nieporównywalnie ciekawsze od wszelkiego rodzaju nienajwyższych lotów komedii pomyłek. Serial na antenie TVN zastąpi świetny „Fringe”, a zatem skierowany jest do widzów, którzy cenią sobie dobre produkcje. Widzowie, którzy przyzwyczajeni byli do włączania telewizora w czwartkowe wieczory z pewnością dadzą szansę „Wszystkim wcieleniom…”. I dobrze – nowy serial nie powinien ich zawieść. Serial emitowany będzie w telewizji TVN w czwartki po godzinie 23.00 od 11 lutego.

Reklama