„BrzydUla” opierała się na lekkiej fabule, dość błyskotliwym poczuciu humoru i sentymentalizmie. Ostatni odcinek serialu musiał być właśnie taki: pozytywny, ckliwy i zabawny. Na szczęście był też udany.

Reklama

Sentymentalnie było aż do przesady. Scena godzenia się Pshemka i Izabeli była ckliwa do granic możliwości, ale zrealizowana w taki sposób, by przerysowanie nie raziło i pasowało do konwencji serialu. Wszystkie postacie, które od dawna miały się ku sobie, ale nie mogły dojść do porozumienia zbudowały szczęśliwe związki. I wreszcie skoro przez cały serial śledziliśmy dzieje uczucia Uli Cieplak i Marka Dobrzańskiego, nie mogło zabraknąć rozwiązania i tej historii – serial zakończył się ich namiętnym pocałunkiem.

To, że Ula i Marek wreszcie pokonają wszelkie przeciwności i wyznają sobie miłość zdecydowanie było do przewidzenia. Dlaczego zatem to mało zaskakujące, łzawe zakończenie było udane? Gdyby coś takiego zdarzyło się w serialu, który usiłuje pokazywać rzeczywistość, wypadłoby fatalnie. Ale „BrzydUla” nigdy takich ambicji nie miała, była bardzo udaną bajką. Dlatego przekonujący był i namiętny pocałunek, i suknia ślubna, i romantyczna muzyka, i nawet płatki czerwonych róż.

Zły Aleks i rywalka Uli, Paulina zniknęli z horyzotu, pokaz mody Pshemka okazał się wielkim sukcesem, a w siedzibie Febo&Dobrzański zapanowała miłość i wzajemne zrozumienie – jeśli ktoś regularnie oglądał „BrzydUlę”, właśnie takiego zakończenia mógł się spodziewać i pewnie się nie zawiódł.

Reklama

Na pożegnanie nie zabrakło też atrakcji. Był od dawna zapowiadany Oliwier Janiak, była też Majka, czyli tytułowa bohaterka nowego serialu TVN. Chociaż wprowadzenie postaci Majki przebiegło w błyskawicznym tempie i nie zdradziło niczego na temat tej postaci, trzeba przyznać, że dodało atrakcyjności ostatniemu odcinkowi „BrzydUli”.

W finale trochę zabrakło postaci, które kojarzyły się z serialem i przyciągały widzów. Mało było Violetty Kubasińskiej, w ogóle nie pokazał się Aleks – ten przecież mógłby zacząć knuć nową intrygę, co dałoby stacji telewizyjnej otwartą furtkę do kontynuowania serialu. Na finał „BrzydUli” czekało wielu widzów, może warto było pokusić się o specjalny odcinek, który trwałby godzinę i ostatni raz pokazał wszystkich bohaterów?

Jednak trzeba przyznać, że ten odcinek bardzo zgrabnie zamknął całkiem udaną serialową bajkę. A widzom „BrzydUli” zapewne narobił na tyle dużego apetytu na więcej, że przynajmniej spróbują przekonać się do następczyni Uli Cieplak, czyli „Majki”.