Barbara Kurdej-Szatan nie może narzekać na brak pracy i propozycji. Gra w serialu "M jak miłość", prowadziła show "The Voice of Poland" oraz "Kocham Cię, Polsko".
Na pytanie, czy lubi być łączona z aktorami-amantami, w rozmowie z "Faktem" odpowiedziała, że pracuje się z nimi świetnie.
– A czy ja jestem brzydka (śmiech)? Faktycznie jestem łączona w pary z przystojniakami. Z Pawłem Delągiem świetnie się pracuje, natomiast obecnie ma chwilę przerwy w serialu, kręcił film w Rosji, a Sławek jest od niedawna i bardzo dobrze radzi sobie na ekranie. Przyjemnie mi się z nim pracuje i trzymam kciuki za jego karierę. A wracając do amantów... Nie tylko w "M jak miłość" mam do nich szczęście. Na planie "W rytmie serca" gram z Filipem Bobkiem i Mateuszem Damięckim, więc cóż więcej mogę dodać?! - powiedziała.
Dodała, że tzw. sceny łóżkowe traktuje po prostu jako zadanie do wykonania.- Nie mam problemu z ich graniem. Raczej czuję się pewnie na ekranie, nie jestem skrępowana. Sceny miłosne ze Sławkiem dla mnie były po prostu kolejnymi takimi scenami do zrealizowania. Dla niego była to nowość, z którą dzielnie i profesjonalnie sobie poradził - mówi.
Przyznaje, że gdy trzeba powtórzyć pocałunek po raz pięćdziesiąty, to już nikt nie ma na to ochoty. - Ale bywa i tak, że dopiero za którymś dublem wpadamy na pomysł jak ciekawie daną scenę zrealizować, jak ułożyć. To wszystko zależy od tego, co jest do zrobienia - stwierdza.
Na pytanie, czy jej mąż, jest o te sceny zazdrosny, odpowiada, że na szczęście "nie sprawdza jej scenariusza". - Oboje wykonujemy ten zawód, więc godzimy się z tym i traktujemy to jako pracę, czyli bez większych emocji. Poza tym mój mąż też grywa intymne sceny, dlatego i ja jestem wyrozumiała. Wiemy, że jesteśmy dla siebie najważniejsi, więc śpimy spokojnie - mówi.