UWAGA!!! SPOJLERY!!!!
Tym razem akcja rozpoczyna się w domu prezesa, przy porannej herbacie. Prezes ogląda w TV jak prezydent ogłasza decyzję o niepodpisaniu ustaw o SN i KRS. Wściekły demoluje pokój.
W biurze natomiast nastrój minorowy. Pani Basia płacze i tęskni za Adrianem. - Bo jak był, to człowiek nie zwracał na niego uwagi. A jak nie ma, to go brakuje. Tak smutno , nie ma do kogo gęby otworzyć - chlipie.
W gabinecie trwają rozważania, kto jeszcze może zdradzić prezesa. - Zbyszek, ten młody, wiceminister kultury - dywaguje Mariusz.
Musi wrócić - mówi prezes o prezydencie. - Oni by chcieli przepiąć go z naszego sznurka na ich - dodaje.
Okazuje się, że prezes śledził protesty w TV. - Skąd prezes wie że demonstracje były duże? - pyta Mariusz. - Bo u Jacka mówili, że były małe - odpowiada szef.
Tymczasem pojawia się pierwszy gość. - Pan Jarosław. Sto lat pana u nas nie było. Dobry znak - wita go pani Basia.
Ze "Znaku" to mnie właśnie wywalili - mówi ponuro Jarosław (Andrzej Seweryn). - W "Super Expressie" będzie pan pisał. Nawet lepiej - pociesza go pani Basia.
Para chwilę rozmawia. Pani Basia lekko narzeka na prezesa. - Każdy traci rozum na swój sposób - mówi. Nawiązuje też do niedawnego głosowania w Sejmie i wytyka Jarosławowi, że głosował za ustawą. Ten się broni, że głosował, ale się nie cieszył.
- A ustawa przechodzi głosami tych co się nie cieszą, czy tych co głosują - pyta retorycznie pani Basia.
Ten właśnie argument Jarosław wykorzystuje u prezesa, gdzie jest atakowany z kolei za to, głosował ale się nie cieszył. Przy okazji minister bardzo narzeka na kręgosłup. Namawia prezesa na rozmowę z prezydentem i napomina za "zdradzieckie mordy", "gorszy sort", ZOMO i złodziei.
W sekretariacie na spotkanie z prezesem czekają minister sprawiedliwości - Zbyszek (Krzysztof Czeczot) i pan prokurator Piotrowski (Jerzy Bończak).