W serialu "Miłość na bogato", zamiast profesjonalnych aktorów, występują amatorzy, w większości znani widowni z udziału w programach typu talent show. Wcielając się w role bananowej młodzieży z Warszawki, otrzymują pewne wskazówki dotyczące tego, w jaką stronę mają pójść konkretne sceny, wymyślanie dialogów to jednak ich inwencja własna.
Już po emisji pierwszego odcinka, serial spotkał się z lawiną krytyki, stając się pośmiewiskiem Internetu. Na produkcji suchej nitki nie pozostawia także Karolina Korwin-Piotrowska:
Grupa młodych ludzi, zebranych głównie z talent show, mówi, sepleniąc, własnymi tekstami, udając postacie z warszawki, czyli stylistki, modelki, prawników, a głos podkłada szafiarka, nad której dykcją słusznie pochylił się Marin Tyszka, wysyłając ją do logopedy... Jest na bogato, Warszawa to miasto predyspozycji, gdzie dziewczątka zostają twarzami rajstop i lubią jabłka. Mamy kolejną grupę celebrytów ze ścianki, którym wmówiono, że robią karierę. A są obiektami największej od lat szydery w Polsce - napisała w swoim felietonie na łamach "Wprost".
Widzieliście serial "Miłość na bogato"? Podzielacie zdanie Karoliny Korwin-Piotrowskiej?