Ślub Pauliny Krupińskiej i Sebastiana Karpiela-Bułecki odbył się w rodzinnych stronach muzyka, czyli w Zakopanem. Ceremonia została zorganizowana z zachowaniem góralskich tradycji, a państwo młodzi mieli na sobie tradycyjne, zakopiańskie stroje.
W rozmowie z Izabelą Janachowską na Instagramie, modelka wyznała, że przed złożeniem małżeńskiej przysięgi rozładowywała stres racząc się alkoholem:
W hotelu przed ślubem popijałam cytrynówkę z moimi przyjaciółkami. Jedna cytrynówka, druga, pach, pach - zdradziła dodając jednak, że ponieważ była pod wpływem silnych emocji, nie czuła się pijana.
Krupińska zdradziła także, że podczas składania przysięgi małżeńskiej miała pewien dylemat związany z prawdziwym imieniem swojego męża:
Mój mąż, nie wiem, czy wszyscy wiedzą, ma na imię Łukasz. Na drugie ma Sebastian. Pierwsza rzecz, o którą zapytałam księdza, to jak ja mam przysięgać, czy biorę Ciebie Łukaszu za męża czy Sebastianie. W kościele mówiłam Sebastian
Paulina wyjaśniła także, dlaczego ona przyjęła tylko jedną część nazwiska męża i obecnie nazywa się Paulina Krupińska - Karpiel:
Sebastian ma podwójne nazwisko, ale Bułecka to jest przydomek, dzięki któremu rozróżnia się rody. To jest taka historia, że praprababcia Sebastiana leżała w szpitalu i jej mama przynosiła jej bułki. A że była wtedy straszna bieda na Podhalu, to ona została Bułecka