Choć alkoholizm i inne uzależnienia to dość często spotykany problem w świecie artystów i gwiazd show biznesu, wciąż niewielu przedstawicieli tej branży decyduje się na to, by mówić o nim otwarcie. Tymi, którzy przełamali temat tabu byli dotychczas między innymi Borys Szyc, Ilona Felicjańska, czy Michał Wiśniewski. Teraz do tego grona dołączył Jacek Poniedziałek.
Na to odważne wyznanie aktor zdecydował się podczas rozmowy z Patrycją Wanat w drugim odcinku podcastu "Rozmowy z kuchni". Poniedziałek zdradził, że napisał książkę, której premiera z powodu pandemii została przesunięta na przyszły rok. Okazuje się, że jest to szczególna publikacja, bowiem dla niego była formą autoterapii:
Zacząłem pisać dziennik i ta książka to takie moje wyznanie. Po latach szaleństwa wytrzeźwiałem. Jestem niepijącym alkoholikiem. To niesamowite, że znalazłem się w innym mentalnie miejscu niż byłem. Opisywanie swoich losów, oczywiście upraszczam, ale uratowało mi życie.
Artysta zdradził, jak to się stało, że wpadł w szpony uzależnienia:
Piłem coraz więcej, co w naszym środowisku jest dosyć często. Nie mówię tego, aby się usprawiedliwiać. Chcę po prostu wyjaśnić ten mechanizm. To jest głód, który pojawia się po spektaklach. Które są długie, wymagające, które potrafią cię przeorać. Po tym oczekuje się pewnego rodzaju nagrody. Kończyło się to piciem i nie ukrywam, że też ćpaniem.
Na szczęście w porę przyszło opamiętanie:
Uświadomiłem sobie, że po tym jest i kac, i zmęczenie. Tego było tak dużo, że zmotywowało mnie to do tego, aby z tym skończyć. Choć to niewłaściwe słowo, bo to się nigdy nie kończy. Bardziej, żeby się zatrzymać w drodze ku przepaści
Jacek Poniedziałek zdradził także Patrycji Wanat, jak radzi sobie z sytuacją kwarantanny:
Staram się sobie mówić, że to jest dobry i pożyteczny czas. Chwila, na te wszystkie rzeczy, na które nigdy nie miało się czasu. Ale psychicznie różnie sobie radzę, bo jestem człowiekiem ruchliwym i w zamknięciu odczuwam coś na kształt klaustrofobii - mówi Poniedziałek.