Wygrywając "Taniec z gwiazdami" Beata Tadla zdobyła Kryształową Kulę oraz nagrodę pieniężną w wysokości 100 tysięcy złotych. W ostatnim wywiadzie dla magazynu "Viva!" dziennikarka zdradziła, że choć kwota ta nie wystarczyła na spłatę jej kredytu, to pozwoliła na podróż marzeń, w którą Tadla zabrała syna:
Z moim Jaśkiem pojechaliśmy na Kubę i do Stanów Zjednoczonych, zrobiliśmy sobie wakacje na wypasie. Jasiek też mnie wtedy wspierał. Był na każdym występie, na próbę generalną przyprowadził pół klasy. Dumny udzielał takich wywiadów, że cała drżałam ze wzruszenia
Syn nie był jedyną osobą, która wspierała Beatę Tadlę w walce o to zwycięstwo. Okazuje się, że dziennikarka miała bardzo dużą grupę bliskich jej osób, które przyłożyły się do tego sukcesu:
Rodzice codziennie na mnie czekali. Wracałam po 12 godzinach, mama podkładała mi poduszkę pod głowę na kanapie i podstawiała pyszne pierogi. Mogłam zjeść 100 pierożków, wiedziałam, że nie utyję, bo następnego dnia czekało mnie kolejne sześć godzin treningu. W pewnym momencie miałam wrażenie, że całe moje otoczenie bierze udział w tym programie, tak mnie silnie wspierali: redakcja, przyjaciele, znajomi