Muszę ważyć słowa. Dostałam sądowny zakaz wypowiadania się na temat prywatnego życia mojego byłego małżonka - powiedziała w Polsat News Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz, blogerka i pisarka.

Reklama

Olchowicz-Marcinkiewicz tłumaczyła, dlaczego nagrała film, w którym były polityk namawia swoją byłą żonę, aby "wzięła się do pracy". - Moim celem było to, żeby ta osoba, wiedząc, że jest nagrywana, przestała wypowiadać te słowa - powiedziała.

Jak stwierdziła nie zarobiła na tym nagraniu. - Filmik był przekazany do sprawy rozwodowej, miał pokazywać zachowanie byłego małżonka, był przekazany pełnomocnikowi i sądowi. Wiadomo, że media mają swoje "wtyki", a pan Marcinkiewicz bądź nasz związek jest tematem chwytliwym - powiedziała Olchowicz-Marcinkiewicz.

Jak stwierdziła "medialny" charakter jej związku nie przeszkadzał jej dopóki mieszkała w Londynie. Po przeprowadzce do Polski pod koniec 2012 roku zainteresowanie mediów zaczęło ją przytłaczać.

Odnalazłabym się w polskiej rzeczywistości, gdyby miała wsparcie - ja już nie mówię, że byłego małżonka - kogokolwiek, a generalnie czułam się tutaj bardzo samotna - mówiła.

Jej zdaniem to były mąż wpuścił media do swojego mieszkania jeszcze za swojego premierowania.

Według niej jednak nagłośnienie sprawy należnych jej alimentów wpłynęło na ich uzyskanie.

Mówiłam jedynie, że dług rośnie, a ja jestem w trudnej sytuacji. Zostało to odwrócone, że to jest forma zemsty. Ja, mając prawomocny wyrok sądowy mogę dochodzić swoich praw - zaznaczyła. Dodała także, że w sprawie niepłacenia alimentów prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia.