W najnowszym numerze magazynu "Twój Styl" Anna Lewandowska zdradziła na przykład, że jak każde małżeństwo, również ona z Robertem czasem się kłócą:
Bywa, że się kłócimy, jak to w rodzinie, ja czasem potrafię być zadziorą. Następnego dnia Robert strzela bramkę, jest w dobrym humorze, pyta, czy dam mu buziaka, a ja mówię: “Nic nie słyszę”. Ale męczymy się, gdy się do siebie nie odzywamy. Zazwyczaj po 15 minutach już panuje zgoda.
A co jest najczęstszą przyczyną zatargów u Lewandowskich?
O to, że za dużo chcę robić i jestem w gorącej wodzie kąpania. Robert zawsze wtedy mówi: "Poczekaj, zatrzymaj się".
Popularna trenerka opowiedziała także, jak wyglądały początki jej związku z piłkarzem. Okazuje się, że kiedy zaczęli się spotykać, Ania nie mogła otworzyć się na tę relację z uwagi na doświadczenia jakie wyniosła z domu rodzinnego. Ojciec Ani zostawił bowiem rodzinę, kiedy ona miała zaledwie 12 lat.
Kiedy Robert zaprosił mnie do kina, przytulił i mówi: "Ania, jesteś strasznie zdystansowana". I miał rację, wtedy trudno mi było wyobrazić sobie naszą przyszłość. Kiedy jednak pokazałam mamie zdjęcie Roberta, zauważyła, że ma szczery, piękny uśmiech i dobrze mu z oczu patrzy. To mnie ośmieliło. Nikt nie pamięta, że byliśmy wtedy prawie bez grosza. Mieszkaliśmy na Wrzecionie, w małym mieszkanku. Miałam 800 złotych stypendium sportowego, on trochę więcej. Gdy dostał premię w klubie Znicz Pruszków, przyszedł dumny i powiedział, że polecimy do Egiptu. Ja na to, że nie polecę, bo mnie nie stać, a dołożyć sobie do wakacji nie pozwolę.
Po latach jednak Lewandowska pojednała się z tatą, w czym pomogła jej własna córka Klara.
Spotkałam się z nim w zeszłym roku, jak Klara była malutka. Chciałam, żeby poznała dziadka. Gdy ma się doświadczenie niepełnej rodziny, to potem ta twoja staje się najwyższą wartością. Ja dla męża mogę zrobić dużo. Gdyby mi dzisiaj ktoś powiedział, żebym zrezygnowała z kariery, zrobiłabym to.