Ręcznikowa afera z Kasią Tusk w roli głównej rozpoczęła się dwa dni temu, kiedy to jeden z tabloidów postanowił sprawdzić, ile kosztuje ręcznik, jaki blogerka zabrała ze sobą na plażę. Sama Kasia zdradziła jednej z fanek, że pochodzi on z domu mody Chanel, szybko ustalono, iż wart jest 5 tysięcy złotych.
Brukowce błyskawicznie wytknęły więc córce Donalda Tuska zamiłowanie do luksusu i znanych marek, nie zważając na fakt, iż Kasia jest ambasadorką Chanel, więc prawdopodobnie ręcznik otrzymała od firmy w prezencie.
Jakby tego było mało, "Super Express" postanowił poprosić o komentarz posła Marka Jakubiaka. Polityk, którego majątek jest szacowany na 60 milionów złotych stwierdził, że sam nigdy nie wydałby 5 tys. na ręcznik, bowiem jego zdaniem jest to przedmiot, który przede wszystkim ma być funkcjonalny. O córce Donalda Tuska powiedział zaś:
Jeśli pani Kasia Tusk kupiła ten ręcznik tylko po to, żeby pokazać w internecie, że ją na niego stać, to jest to cienkie i próżne. Ale jeśli ręcznik ma zalety, o których my nie wiemy - np. wewnętrzną klimatyzację, to jest jej sprawa