Jak donosiły na początku czerwca tabloidy, Maks niespodziewanie stracił przytomność. Chłopca natychmiast przewieziono do szpitala i rozpoczęła się walka o jego zdrowie oraz próba diagnozowania problemu. Zrozpaczona Dominika Tajner pisała wówczas na swoim Instagramie:
Trzy dni temu nie byłam pewna czy mój syn będzie żył! Nie życzę nikomu! nikomu! tego co czułam i nadal czuje. Stan Maksa poprawia się z każda godzina ale potrzebujemy teraz bardzo dużo spokoju, żeby wygrać wojnę z jakimś gównianym choróbskiem, które atakuje mojego Syna!
Dziś Maks jest już w domu i czuje się zupełnie dobrze, lekarze wciąż jednak nie mają pewności, co było przyczyną nagłego pogorszenia jego stanu zdrowia. Jak dowiedział się "Fakt", u chłopca zdiagnozowano wirusowe zapalenie mózgu, a podejrzenia padły na kleszcza:
Rodzina czeka teraz na wyniki badań. Przy okazji chcą wykluczyć inne ewentualne choroby, jakie wywołuje ugryzienie kleszcza. Objawy, jakie miał Maksymilian, wskazują właśnie, że mogło dojść do ukąszenia. Na szczęście doszedł już do siebie i czuje się tak, jakby nic się nie wydarzyło.