Jako pierwsze o chorobie Maksa informowały tabloidy, snując jednocześnie domysły na temat tego, co może dolegać chłopcu. Jedną z przytoczonych przez nie teorii było działanie dopalaczy. Dominika Tajner czytając takie rewelacje na temat swojego dziecko w końcu straciła cierpliwość i zabrała głos.

Reklama

Na swoim profilu na Instagramie żona Michała Wiśniewskiego opublikowała ostre oświadczenie:

Zostałam zmuszona zabrać głos w sprawie mojego Syna i przyczyn jego pobytu w szpitalu oraz zachowania niektórych mediów i paparazzi w stosunku do tragedii, która nas dotyka. Dosłownie przed godzina personel szpitala poinformował mnie, ze przed drzwiami oddziału stoją panowie z aparatami... Kilka minut później dzwoni do mnie dziennikarka z pytaniem czy mój syn bierze dopalacze? Kurwa! Czy naprawdę żadna z powyższych osób nie ma serca? Czy w obecnym świecie są jeszcze ludzie, którzy kierują się czymś takim co nazywamy wartościami? Ludzie!

Tajner zdradziła, że stan jej syna faktycznie był bardzo ciężki a lekarze wciąż nie wiedzą, co było jego przyczyną:

Trzy dni temu nie byłam pewna czy mój syn będzie żył! Nie życzę nikomu! nikomu! tego co czułam i nadal czuje. Stan Maksa poprawia się z każda godzina ale potrzebujemy teraz bardzo dużo spokoju, żeby wygrać wojnę z jakimś gównianym choróbskiem, które atakuje mojego Syna! Nie! Nie są to żadne dopalacze ani inne substancje psychoaktywne! I NIE! Nie godzę się na żerowanie na czyimś nieszczęściu! I TAK ostrzegam, ze jeżeli ktoś zrobi krzywdę mojemu Synkowi chociaż jednym słowem będzie miał do czynienia z rozwścieczoną matka! Takich wojen się nie wygrywa! Nie pozwolę krzywdzić swojego dziecka!!! Ps. Wszystkim, którzy nas wspierają raz jeszcze dziękuję w imieniu swoim i Maksia ❤️❤️❤️

Choroba Maksa sprawiła, że mimo rozwodu, relacje Dominiki Tajner i Michała Wiśniewskiego uległy poprawie. Muzyk towarzyszy małżonce w szpitalu i wspiera ją w trudnych chwilach.