Lodowa marka telewizyjnej gwiazdy nowi nazwę "Ice Queen Magda Gessler" i oferuje lody o tak finezyjnych smakach, jak prosecco czy Campari z pomarańczą.
Z okazji Dnia Dziecka Magda Gessler zorganizowała dużą akcję promocyjną, podczas której rozdawała dzieciom swoje słodkie przysmaki. Media szybko jednak zauważyły, że restauratorka tym samym częstowała nieletnich słodyczami o smaku alkoholu.
Sama Magda postanowiła odnieść się do sprawy w rozmowie z Plotkiem. Jak twierdzi, zarzuty są bezpodstawne:
Nie ma w tym nic kontrowersyjnego. Lody nie zawierają alkoholu. Są gotowane wcześniej, tak jak każda inna potrawa z dodatkiem alkoholu, który po obróbce całkowicie wyparowuje. Mamy bardzo odpowiedzialny i profesjonalny zespół i wszystko jest dokładnie dopracowywane, przygotowywane i sprawdzane.
Wcześniej o tej sprawie pisał "Dziennik Gazeta Prawna"
O ile rozdawanie przez restauratorkę lodów o smakach białej czekolady z maliną i czekolady z czarną porzeczką nie budzi kontrowersji, to promocja lodów o smakach konkretnych rodzajów alkoholu może zdaniem prawników naruszać przepisy
ustawy z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 2137 ze zm.; dalej ustawa). Jej art. 131 ust. 3 zabrania bowiem reklamy, promocji produktów i usług, których „nazwa, znak towarowy, kształt graficzny lub opakowanie wykorzystuje podobieństwo lub jest tożsame z oznaczeniem napoju alkoholowego lub innym symbolem obiektywnie odnoszącym się do napoju alkoholowego”. –
Promocja lodów o smaku prosecco czy campari jest zdecydowanym naruszeniem tego przepisu. Przykładowo prosecco jest chronioną nazwą pochodzenia geograficznego, zarezerwowaną dla win musujących produkowanych w konkretnych regionach. Zachodzi tu więc tożsamość nazwy produktu z oznaczeniem napoju alkoholowego – uważa dr Małgorzata Świeca, radca prawny i wspólnik w kancelarii Świeca i Wspólnicy. Jej zdaniem kwestia naruszenia wspomnianego przepisu nie jest już taka oczywista w przypadku lodów o smaku maliny z winem. –
Oczywiście następuje tu w nazwie nawiązanie do napoju alkoholowego – co w mojej ocenie już jest wątpliwie zgodne z przywołanym przepisem, jednakże według bardziej liberalnej interpretacji „wino” jako rodzaj napoju alkoholowego nie musi być rozumiane jako jego oznaczenie lub inny symbol obiektywnie odnoszący się do tegoż napoju, zwłaszcza z uwagi na coraz popularniejsze na rynku wina bezalkoholowe – zauważa dr Świeca - czytamy m.in. w DGP.