Na swoim Instagramie dziennikarka napisała, że w jej rodzinie kobiety zawsze były silne i świetnie dawały sobie radę w najgorszych nawet sytuacjach bez wsparcia mężczyzn:
Historia mojej rodziny to historia kobiet. Prababcia, babcia, mama szły przez życie same i były niewyobrażalnie dzielne biorąc pod uwagę sytuację i momenty historyczne w jakich przyszło im żyć i wychowywać dzieci. Wojna, bieda, komuna... Dziedziczę tę historię, rosłam z nią, przesiąkłam opowieściami. Co mi to dało? Świadomość, że poradzę sobie w każdej sytuacji skoro one sobie poradziły.
To przekonanie o kobiecej sile, Kinga Rusin przekazuje Poli i Idze. Jako mama ma też nadzieję, że dziewczyny trafią na partnerów, którzy nie będą tłamsić ich potencjału i wykorzystywać przeciwko nim swojej przewagi fizycznej:
Od początku, do znudzenia powtarzałam moim córkom, że mają olbrzymi potencjał i żeby nigdy nie dały sobie wmówić, że ich miejsce jest w kuchni albo w pralni. Sposób życia muszą wybrać same, opierając się stereotypom i naciskom. Nigdy nie powiedziałam żadnej z moich córek, że coś jest nie dla niej, że jest „niekobiece”, że jest za trudne. Mam nadzieję, że trafią na partnerów którzy będą je wspierać, a nie z nimi konkurować, którzy nie będą leczyć swoich kompleksów ich kosztem, którzy nigdy nie wykorzystają przeciwko nim swojej przewagi fizycznej, którzy będą dzielić z nimi obowiązki i w przyszłości równo rozkładać odpowiedzialność za dom i dzieci.
Na koniec Rusin dodała, że choć lubimy chwalić się, że jesteśmy nowoczesnym społeczeństwem, to w temacie równouprawnienia, które jest prawdziwym wyznacznikiem nowoczesności, wciąż mamy wiele do zrobienia.