Kuba Wojewódzki, jak to ma w zwyczaju, poruszył temat związku Przemka i Martyny w dość oryginalny sposób:
Czy tobie się nie wydaje, że wasz związek jest rywalizacją o to, kto pierwszy się zabije?
Kossakowski w odpowiedzi zdradził, jakimi smsami wymienia się z ukochaną:
Nie ma w naszym związku licytacji, bo jesteśmy nurtami równoległymi. Ale coś na rzeczy jest, jeśli ona pisze do mnie: Dzień dobry, życzę Ci miłego dnia, ja dzisiaj nurkuję z rekinami, a ja jej odpowiadam: ja piłem krew krowy prost z tętnicy, a ona mówi, że jest ze mnie dumna.
W rozmowie z Kubą Przemek Kossakowski wspomniał także o najbardziej ekstremalnym doświadczeniu, jakie przeżył w trakcie kręcenia swoich programów:
To, o czym myślę z takim naprawdę dreszczykiem, to jak mnie Wiktor zakopał pod Moskwą. Byłem cały przykryty folią i miałem taką cienka rurkę, przez którą oddychałem. Spędziłem w grobie 45 minut. To był koszmar. Najkoszmarniejsze doświadczenie w moim życiu. Ale jednocześnie piękne. Uważam, że mnie to w pewien sposób przekonstruowało. To był lęk, bardzo cię boli całe ciało, bo masz pół metra ziemi na sobie, wiec boli cię oddychanie. Bo ja nie byłem w trumnie, tylko bezpośrednio w ziemi. Rurka, przez którą oddychałem, była też komunikatorem. Na koniec byłem już tak udręczony, że mi się wydawało, że minęło parę dni. I zacząłem chrypieć przez tę rurkę, a Wiktor na to "szto?", a na to mój producent: wiesz, bo my się tu zagadaliśmy papieroski i te sprawy i nie rozstawiliśmy sprzętu nic nie jest gotowe, wytrzymaj jeszcze dziesięć minut. Myślałem, że go zabiję, ale jak mnie odkopali i go zobaczyłem, to powiedziałem "kocham cię". Wszystko wydawało się takie piękne... Była też taka znachorka na Ukrainie, która chciała mi przystawiać pijawki do prostaty. Wtedy jednak podziękowałem. Wiem, że mam skłonności ekshibicjonistyczne i podobno jestem jednym z najczęściej rozbierającym się prezenterem w polskiej telewizji, ale jednak mam swoje granice.