Migrena osobom, które nie miały z nią styczności, kojarzy się z bardziej finezyjnym określeniem zwykłego bólu głowy. Tymczasem Dorota Wellman w rozmowie z "Faktem" zapewnia, że to poważna dolegliwość, która uniemożliwia choremu normalne funkcjonowanie:

Reklama

To są tak ogromne bóle głowy, że człowiek przestaje widzieć. Na początku pęka mi obraz w oku i widzę jakbym patrzyła przez kalejdoskop, czyli mam przed sobą obraz pęknięty na tysiąc kawałków. To pierwszy znak, że nastąpi atak i stracę wzrok do ślepoty. Później zwalnia mi mowę i pojawia się problem z artykulacją. Oprócz tego człowiek się chwieje na wszystkie strony, bo ma zaburzenie równowagi.

Dziennikarka dodaje, że niekiedy w trakcie ataku migreny traci przytomność:

Muszę trafić do szpitala albo mieć podane silne leki dożylne, które dopiero po kilku godzinach powodują, że ból odchodzi.

Wellman apeluje także, by nie bagatelizować migreny i nie lekceważyć osób, które zmagają się z tą chorobą.