Rok temu podczas gali Plejady Doda wygłosiła dziesięciominutowe przemówienie dotyczące ciemnych stron polskiego show biznesu, w którym zamiast cieszyć się wzajemnie ze swoich sukcesów, wszyscy podkładają sobie kłody pod nogi i skaczą z radości, gdy komuś powinie się noga. W tym roku przemowa Rabczewskiej była znacznie krótsza, ale poświęcona temu samemu problemowi. Piosenkarka uznała, że od czasu, gdy rok temu mówiła na tej samej scenie o szkodliwości medialnego hejtu, w polskiej branży rozrywkowej nic się nie zmieniło:
Największy polski portal, bardzo opiniotwórczy, ostatnio zrobił medialny lincz na polskiej piosenkarce w zaawansowanej ciąży. Nie mówię, że pałam do niej ogromną sympatią, może nie, ale jestem empatyczna i nie pozwolę na nic takiego. Wszyscy powinniśmy zareagować ponieważ udawanie, że nas to nie dotyczy pozwala na takie działanie - powiedziała Doda mając na myśli medialną nagonkę, jaką w ostatnim czasie zafundował Marinie Łuczenko Pudelek.
Rabczewska uważa, że takie działania plotkarskich mediów przekładają się na hejt i agresję wśród nastolatków:
W pewnym momencie wszystko to się zatarło. A my powinniśmy dawać przykład. Potem wszyscy są w szoku, że 14-letni Kacper popełnia samobójstwo, bo w szkole ma nagonkę, bo nosi rurki. Dominik się wiesza, ponieważ wszyscy się śmieją, bo jest gejem. Sorry, nasz show-biznes daje przykład, jaki daje. Największą metamorfozę powinniśmy zafundować właśnie polskiemu show-biznesowi
Trudno nie zgodzić się ze słowami Dody, pytanie tylko, czy akurat w jej ustach krytyka hejtu i agresji brzmi wiarygodnie.