W ubiegły weekend użytkownicy portalu muzyka.interia.pl przeczytali na stronie komunikat o następującej treści:

Grupa Interia.pl przeprasza Pana Rafała Brzozowskiego za publikację w artykułach: „Recenzja Borysewicz Brzozowski "Borysewicz Brzozowski": Nowe Gwiazdy Disco Polo” oraz „Recenzja Rafał Brzozowski "Mój Czas": Twoja matka polubi” sformułowań, naruszających jego dobra osobiste w postaci czci.

Reklama

Opublikowano też identyczne przeprosiny od Pawła Walińskiego, dziennikarza muzycznego i autora obu recenzji albumów wokalisty.

W recenzjach, za które Interia przeprasza Rafała Brzozowskiego, autor między innymi przyrównał wokalistę do "oślizgłej galarety" i nazwał go "beztalenciem":

Nie jest żadną tajemnicą, że o Brzozowskim zdanie mam fatalne. Uważam, że jest beztalenciem, które trwa na scenie muzycznej tylko i wyłącznie w obły sposób wdzięcząc się do pań w zaawansowanym średnim wieku i wciskając się do każdego możliwego klakierskiego show. Wszystko, co Brzozowski robi jest antytezą sztuki, ale rozumiem, z czegoś żyć trzeba. - napisał Waliński

Rafał Brzozowski taką recenzją swojej twórczości poczuł się dotknięty i zażądał przeprosin. Całą sytuację skomentowała Karolina Korwin Piotrowska. Dziennikarka znana z ostrych recenzji filmowych obawia się, że ta sprawa ograniczy wolność wypowiedzi krytyków:

No i mamy bardzo niedobry i cholernie niebezpieczny precedens. Polskie gwiazdy, niezbyt mądre, niezbyt zdolne w swej masie, bez poczucia obciachu i genu ironii, za to z chorobliwym parciem na szkło i kasę, kiepsko albo wcale wykształcone, przyzwyczajone do życia w medialnej bańce, kreowanej przez zaprzyjaźnione media i menagerów, którzy traktują ich jak bankomaty, mają wymarzony punkt odniesienia. Okazuje się, że nie można napisać ostro. Nie można napisać, że ktoś jest kiepski, niezdolny czy tani, nawet jeśli taniość i brak talentu po oczach biją. Recenzent nie ma prawa do subiektywnego zdania i ostrzeżenia odbiorców? Bo ktoś może poczuć się urażony, dobra osobiste naruszone, a jego cześć zostanie naruszona? Serio? Taki Słonimski, Konwicki czy Kałużyński nie mieliby dzisiaj szans. Nie wychodziliby z sądu. Jedyna nadzieja w tym, że tzw. "wybitni polscy artyści", nie mają jednak tyle kasy na to, żeby z każdym niepochlebnym tekstem na swój temat iść do sądu, bo to jednak kosztuje. Jest źle. Będzie gorzej. NIe ma jak ustalać pewnych niezbędnych kryteriów oceny. Ludzi zaleje chłam. Już zalewa.

Reklama