Podana przez media wiadomość, iż Jacek Kurski sprzeciwił się występowi Kayah w Opolu z uwagi na fakt, iż piosenkarka brała udział w marszach KODu i Czarnych Protestach zapoczątkowała lawinę zdarzeń, która ostatecznie odprowadziła do odwołania festiwalu w Opolu.

Reklama

Wczoraj, goszcząc w programie "Gość Wydarzeń", prezes TVP skomentował skandal wokół festiwalu zapewniając, że cenzura w TVP nie istniej:

Problemy z organizacją festiwalu spowodowały plotki, że TVP nie zgodziła się na występ części artystów. Ich autorem był m.in. menadżer Kayah. (...) Telewizja Polska nie jest mściwa, Telewizja Polska nie rozróżnia, że ktoś jest z KOD-u, ktoś nie jest z KOD-u. Jedyną granicą tolerancji jest uszanowanie godności ludzkiej i nie czynienie nikomu niczego wbrew jego godności i poczucia przyzwoitości. Czyli najczęściej momentem, w którym musimy powiedzieć "stop" jest próba obrażania uczuć religijnych. Jeżeli ktoś w sztuce prowokuje, obraża uczucia, to wtedy reagujemy, ale jest niezwykle rzadkie

W zapewnienia Jacka Kurskiego nie wierzy Karolina Korwin Piotrowska. W swoim felietonie opublikowanym w wp.pl, dziennikarka napisała:

Reklama

Może, gdyby poszło o kogoś innego, niż Kayah, która jest, czy to się rządzącym podoba czy nie, częścią historii polskiej muzyki. Jest gwiazdą, ARTYSTKĄ, której udziału w tworzeniu polskiej historii nie wolno podważać. I tej właśnie Kayah nie powiedziano argumentu merytorycznego: „pani nie umie śpiewać”, ale uznano, po linii politycznej a nie artystycznej, że jej udział w manifestacjach na rzecz praw obywatelskich nie jest mile widziany w TVP. I won. Bo tak było. Nie każdy w TVP to szuja, niektórzy mają jeszcze sumienia i starają trzymać poziom, a więc wypowiedziane na jednej z narad zdanie „po moim trupie” przez miłościwie panującego Prezesa szybko zrobiło karierę na mieście.

Korwin Piotrowska twierdzi, że o panującej w TVP cenzurze mówi się w branży od dłuższego czasu:

O tym, że wiele osób, nie jest zapraszanych do TVP, mówiono przecież już od dawna. Aktorzy grający głównie u konkurencji, muzycy związani ze stacjami komercyjnymi rzadziej albo wcale nie są zapraszani do TVP. Szefowie castingów do seriali mówili wprost, że pewnych aktorów nawet nie ma co zapraszać, jeśli robisz casting do serialu dla TVP. Nazwiska? Łatwo się domyślić. Dałeś twarz, do czego masz przecież prawo, w telewizji innej niż narodowa (pewnie z kapitałem zagranicznym albo lewackim, ewentualnie mafijnym) masz więc przechlapane, masz gorzej. Nie dlatego, że nie masz dykcji, talentu czy osobowości, ale dlatego, że… no właśnie, co? Jesteś artystą, który ma prawo dotrzeć do swej publiczności i nagle tylko dlatego, że to robi, że nie ogranicza go nic, nie dzieli publiczności na lepszą i gorszą, że czasem też, do czego ma prawo, wypowiada się w sprawach obywatelskich, jest wykluczony? Długo udawano, że nic się nie dzieje, długo nie przyjmowano pewnych rzeczy do wiadomości, plotkowano o tym, kogo gdzie nie dopuszczono, kto dostał bana, ale głośno bano się powiedzieć cokolwiek.

Dziennikarka uważa, że zupełnie niezamierzenie, Jacek Kurski zrobił jednak sporo dobrego:

Kurskiemu udało się to, czego od lat nikt nie mógł zrobić: poruszył serca, sumienia i zjednoczył ludzi wobec koszmarnej niesprawiedliwości, próby wykluczenia jednych na korzyść drugich, nie ze względu na talent, umiejętności muzyczne, ale na głoszone poglądy.