Kilka tygodni temu media żyły podanymi przez "Gazetę Bankową" rewelacjami, jakoby Doda miała wynająć gangsterów, by wyłudzić od Emila Haidara milion złotych. Piosenkarka zaprzeczyła tym doniesieniom i najwyraźniej postanowiła zemścić się na byłym narzeczonym, bowiem w wywiadzie z Kamilą Biedrzycką-Osicą dla wp.tv wytoczyła przeciwko niemu najcięższe działa:
O tym w ogóle nie chcę rozmawiać, dla mnie to tak fatalna i obrzydliwa sytuacja. Weszłam w tę relację, choć tylu ludzi mnie ostrzegało. Człowiek jest głupi z miłości. Nigdy nie byłam rasistką, nigdy nie uprzedzałam się do korzeni arabskich, ale nie uznają, że kobieta od nich odchodzi. Od 1,5 roku ta osoba w spektakularny i szokujący sposób się na mnie mści.
Doda posunęła się dalej i zasugerowała, że jej były narzeczony jest niebezpiecznym człowiekiem, który może zagrażać jej życiu:
Dojdzie do tragedii, ten człowiek kiedyś mnie zabije i mówię to z pełną świadomością. To jest kwestia mentalności wywodzącej się z pochodzenia. Nie mogę skupić się na swojej pracy na swoim życiu. Wolałabym, żeby tę osobę ode mnie odseparować. Nie czuję się bezpiecznie, nie wychodzę z sądów. Nie chcę mieć dzieci. W tej całej sytuacji, prowokacjach, w tej całej masakrze miałabym chronić dziecko. Musiałbym je wziąć ze szkoły i uciec z kraju. Bałabym się o jego życie. Cieszę się, że go nie mam na ten moment.
Emil Haidar faktycznie jest tak niebezpiecznym człowiekiem, czy Doda zwyczajnie mści się na byłym ukochanym za wytoczenie jej procesu i zarzucenie współpracy z gangsterami?