W wywiadzie udzielonym magazynowi "Viva!", Marcin Tyszka oburzał się na używki w polskim show biznesie. Jednocześnie fotograf zapewnił, że on sam trzyma się od narkotyków z daleka:
Narkotyków jest stanowczo za wiele w tym świecie. Całe szczęście, że zawsze miałem wstręt do używek. Trochę czasu mi zajęło, by nie zwracać na to uwagi. Choć do tej pory mnie szokuje, gdy na przykład jakaś znana osoba przychodzi na pokaz kompletnie nieprzytomna, zamyka się w łazience i wraca, jakby połknęła bateryjkę Duracell.
Okazuje się jednak, że polska branża rozrywkowa nie jest najgorsza. Tyszka opisał ekscesy, jakie dane mu było obserwować w innych krajach:
W Hiszpanii na imprezach ludzie wciągają je ze stołu jak deser. Pamiętam w Paryżu jako chłopak trafiłem ze znajomymi na imprezę po promocji nowej kolekcji Jennifer Lopez i Puff Daddy. Dyskoteka zamknięta, bardzo dużo policji na zewnątrz. Wychodzimy tam, nagle zgasło światło i wjeżdża biała dama. Nie wiedziałem co to. A to modelka cała obsypana koksem. Pełna dekoracja, jak w Studio 54.