Renata Kaczoruk na swoim profilu na Facebooku tłumaczy, dlaczego nie chce mieć nic wspólnego z Małgorzatą Rozenek:
Media internetowe zalała dziś informacja, że nie chciałam się z umówić na herbatę z Małgosią Rozenek.. powiem wam dlaczego nie znalazłybyśmy wspólnego języka..
Ja nigdy nie będę gwiazdą formatu Małgosi, bo..
- nigdy, jako „matka dwójki dzieci”, nie nazwałabym swojej siedemnaście lat młodszej- debiutującej w telewizji- koleżanki „suką”, nazywając to „sportową rywalizacją”(sic!)
- jako nauczycielka savoir vivre nie krzyczałabym na wizji, że „nienawidzę”, jednocześnie pozwalając sobie na deprecjonujące uwagi odnośnie jej wychowania i rodziny.
- Jako dama nie ignorowałabym jej prób „zakopania toporu wojennego” jeszcze w Azji. A po dwóch konferencjach TVNu i imprezie towarzyskiej,na których rozmawiałabym z nią jak z kumpelą, nie informowałabym mediów o próbie spotkania się z nią „prywatnie”
Kaczoruk sugeruje, że Rozenek zaproponowała jej pojednawcze spotkanie wyłącznie pod publiczkę:
Bo wstyd by mi było, gdyby ta opowiedziała kulisy zaproszenia... Że propozycję spotkania w restauracji „Flaming”- warszawskiej stolicy ustawki - telefonicznie przekazał jej „dziennikarz” magazynu „Party” (który bez wiedzy redakcji równolegle zajmuje się PRem Małgosi...). Chyba bałabym się, że na horyzoncie pojawi się słowo hipokryzja..
I czułabym się ośmieszona, gdyby grzecznie, tym razem publicznie, poprosiła:
„Nie mieszaj mnie Małgosiu kochana, w swoje medialne intrygi. Jeśli Twoja nowa książka jest dobra – i Twoja- to na pewno i tak się dobrze sprzeda, nie angażuj mnie do jej promocji”
To pare argumentów, dla których nie zostaniemy przyjaciółkami (pomijając to jak traktuje mężów swoich przyjaciółek). Pozdrawiam i przepraszam za wulgaryzmy.. wszystkie zaczerpnęłam od pierwszej perfekcyjnej Pani Domu, która klnie jak szewc..
Ps. Wiemy już dlaczego Małgosia nieszczególnie poradziła sobie w Azji.. tam trudniej o wynajętego redaktora kolorowej prasy
Małgorzata Rozenek na razie nie skomentowała wypowiedzi Renaty Kaczoruk.