Michał Figurski we wrześniu ubiegłego roku w stanie ciężkim trafił do szpitala. Dziennikarz doznał wylewu krwi do mózgu, co było następstwem nieleczonej cukrzycy. Lekarzom na szczęście udało się uratować mu życie, jednak wiele miesięcy spędził w szpitalu, a przed nim wciąż długa rehabilitacja.

Reklama

W rozmowie z magazynem "Viva!", Figurski zdradza, że od lat wstydził się swojej choroby:

Zawsze się bałem wylewu, bo mój ojciec zmarł na wylew i widziałem w jakim był stanie. Znałem go bardzo dobrze i widziałem, kiedy nie jest sobą, czułem z nim ten ból i przerażenie. Teraz spotkało to mnie. Nie opiszą tego żadne słowa. Na początku nie myślisz, że będzie dobrze. Nie ma pozytywnego myślenia, uważasz, że będzie tylko gorzej. Najtrudniejsze w tej chorobie? Nie ma na nią lekarstwa. Biorę udział w sesji dla Vivy!, bo postanowiłem przestać się wstydzić cukrzycy. Wiele osób mi gratuluje, uważa, że jestem bohaterem. Nie jestem żadnym kozakiem, tylko kolejnym Kowalskim, który musi sobie z tym poradzić - wyznał dziennikarz w materiale filmowym nagranym dla portalu viva.pl.