Kiedy Polacy przegrali z reprezentacją Portugalii w rzutach karnych, kibice choć zawiedzeni porażką, przekazywali piłkarzom dużo wsparcie. Z tego festiwalu pochwał i podziękowań wyłamała się Maryla Rodowicz, która tuż po zakończonym meczu nie kryła rozczarowania grą naszej reprezentacji.
Ponieważ jej słowa wywołały prawdziwe oburzenie wśród kibiców, Maryla postanowiła się wytłumaczyć. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" powiedziała:
Nie atakuję naszej reprezentacji, uważam, że zaszliśmy bardzo daleko. Ale tak bardzo czekałam na drugiego gola, a ten nie padł. Chodziło mi o taktykę, którą przyjęli nasi piłkarze w drugiej połowie meczu, zapewne za radą trenera Nawałki. Uważam, że graliśmy do tyłu a nie do przodu, bardzo baliśmy się stracić kolejną bramkę, co się zresztą udało. I braliśmy na przeczekanie, bo liczyliśmy na karne, a przecież z nimi bywa różnie. Ćwierćfinał to przecież ogromny sukces, wręcz historyczny. Ale ja, tak jak wszyscy kibicie, bardzo czekałam na drugiego gola. Byłam rozżalona, że nie przeszliśmy do półfinału no i zaraz po meczu emocjonalnie wylałam ten żal.
Gwiazda dodała, że bardzo ceni naszych piłkarzy:
Nasza reprezentacja to świetna drużyna, oceniam ją bardzo wysoko. Podziwiam naszych piłkarzy, szczególnie Michała Pazdana, Kubę Błaszczykowskiego i Kamila Grosickiego, który zresztą w meczu z Portugalią grał rewelacyjnie.
Rodowicz, która prywatnie od lat przyjaźni się z trenerem Adamem Nawałką zapewnia, że jej wypowiedź nie zburzyła ich koleżeńskiej relacji:
Nie mam sygnałów, żeby obraził się na mnie za komentarz po meczu z Portugalią.