Dariusz Michalczewski w rozmowie z "Super Expressem" zdradził, że w przeciwieństwie do żony, nie lubi chodzenia po sklepach:

Akceptuję wszystko, co chce kupić sobie moja żona. Jak mnie się pyta, które buty ma kupić, to mówię jej, kup sobie wszystkie trzy pary. Nie cierpię robić zakupów, dlatego prezenty żona wybiera sobie sama, a ja za nie płacę.

Reklama

Michalczewski nie szczędzi ukochanej Basi luksusów, wobec siebie zaś bywa oszczędny:

Np. jej zegarek Cartiera kosztuje 250 tys. zł, torebka od Hermesa - 160 tys. zł. To są bardzo drogie rzeczy. Wiadomo, że takie rzeczy kupuje się raz na jakiś czas, no, ale trochę tego jest. Na siebie wydaję mało pieniędzy, bo nie jestem gadżeciarzem. Ja kocham dobrą atmosferę, która kosztuje. Żona jeździ najlepszym samochodem, jaki może być, a ja jeżdżę skromnie. Najważniejsze, że żona jest zadowolona. Po to się pracuje.